Muzyka

środa, 2 lipca 2014

Rozdział 4 cz.1

Rozdział ten dedykuje Gosi K. Chciałabym podziękować Radosnej za nominacje do Liebster Blog Award. Miłego czytania! 

Percy patrzył zdumiony na siedzącego chłopaka. Nico patrzył się w dal i jakby zastanawiał się nad czymś. Syn Posejdona był zirytowany jego zachowaniem. Przychodzi i jakby nigdy nic układa się na plaży… Wściekłość przejęła kontrole nad chłopakiem. Chciał zadać synowi  Hadesa jak największe cierpienie, aby wiedział jak bolało to jego rodziców. Potem odetnie mu głowę – o tak. Zrozumie wtedy Annabeth…
- Przepraszam – wyszeptał nagle ni z tego ni z owego Nico, patrząc w morze.
- Przepraszasz? PRZEPRASZASZ?! – wydarł się Percy. – Za co?! Zniszczyłeś mi życie! Ale co tam… Przeprosisz i będzie w porządku prawda?!
Syn Posejdona wybuchł śmiechem szaleńca. Nico go przeprasza… Percy w tym momencie chciał go udusić. Miał dosyć tego małego smarka.
- To nie tak, Percy… Ja… Wysłuchaj mnie. Daj mi szanse. Proszę. – wyszeptał znów Nico. Spojrzał na Percy’ego. W jego dużych, brązowych oczach czaił się ból i rozpacz. Tym wzrokiem błagał syna Posejdona, by dał mu szanse. Percy był jednak bezwzględny. Nie miał zamiaru wysłuchiwać tłumaczeń mordercy. Czuł wstręt do syna Hadesa. Był on dla niego osobą godną pożałowania… Pamiętał słowa Annabeth z wizji: „Mam nadzieje, że skończysz na Polach Kar i nawet po śmierci będziesz zdychał!”. Wiedział, że to była fikcja. Jednak słowa wytworzone przez jego podświadomość w czasie halucynacji były bardzo odpowiednie do tej sytuacji. Chciał, żeby Nico przechodził największe tortury – nawet po śmierci. Życzył mu tego z całej siły.  Popatrzył na niego nienawistnie i zniżył swój ton do złowrogiego szeptu:
- Dać Ci szansę? Naprawdę uważasz, że po tym co zrobiłeś jestem w stanie Cię wysłuchać-  nie mówiąc już o wybaczeniu? Powiedziałeś mi, że jestem głupi. Przez ostatni czas nieco zdążyłem nad tym pomyśleć i chyba trochę zmądrzałem. Przynajmniej na tyle, aby wiedzieć jedno. Nigdy. Nie. Ufaj. Paskudnym. GNIDOM!!!!!
Percy natarł na bezbronnego chłopaka. Chciał go posiekać na kawałki, niczym warzywo.  Syn Hadesa przeturlał się po ziemi unikając wypadu Percy’ego. Jednak chłopak nacierał dalej. Cięcie, wypad – i jeszcze raz i jeszcze… Nico sprytnie unikał natarć syna Posejdona.
- Percy, błagam wysłuchaj mnie – powiedział syn Hadesa.
- Nigdy. W. ŻYCIU!!!! – warknął Percy, wykonując bardzo ładne cięcie, które o parę milimetrów minęło szyje Nica.
Syn Hadesa zorientował się, że nic nie wskóra. Nie przekona Percy’ego do rozmowy. Jedynie co tu może zrobić to zginąć. Szybko więc, omijając wściekłe natarcia syna Posejdona, przeturlał się pomiędzy jego nogami i pobiegł w stronę lasu. Percy ruszył za nim. Chciał rozszarpać gnojka, porozrzucać jego flaki po plaży, wnętrzności dać potworom na pożarcie, a resztę wrzucić do morza… Nico biegł. Miał już całkiem niedaleko do lasu. Percy próbował przyspieszyć, jednak mniejszy od niego Nico był lepszym biegaczem od syna Posejdona. Miał jeszcze parę metrów do miejsca nie oświetlonego przez Księżyc. Szybciej – oboje powtarzali to słowo w myślach. Percy wiedział już, że nie zdąży. Zatrzymał się i zawołał:
- Tchórz! Pamiętaj tylko jedno – odnajdę Cię!!!
Nico spojrzał na niego smętnie i odpowiedział:
- Mam tylko nadzieje, że jednak postanowisz mnie wysłuchać. Być może zmieni to trochę twoją teraźniejszą sytuacje. Powinieneś chcieć się dowiedzieć wszystkiego nim umrę, prawda? Potem już możesz nie mieć okazji…
Syn Hadesa odwrócił się na pięcie i ruszył w podróż cieniem.

Percy był rozczarowany i wściekły na siebie, że nie doprowadził sprawy do końca. Zemsta by się dopełniła i miałby spokój. Nie musiałby ganiać po całym śmiecie w poszukiwaniu jednego, małego chłystka. Tuż obok jego nogi leżał kamień, który gniewnie kopnął. Nie zwrócił uwagi, że jest bez butów… Percy zawył z bólu gdy tylko jego palce spotkały się ze skałą. Miał wszystkiego dość. Poza tym był zły, że Nico w jednej sprawie miał racje. Powinien go wysłuchać, bo być może nigdy potem nie może mieć okazji – szczególnie, jeśli to tyczyło się jego. Percy cicho westchnął. Miał nadzieje, że mimo wszystko jego życie się jakoś ułoży. Nie ułożyło się. I nigdy nie wróci do normy – przeszło przez myśl chłopakowi. Wycieńczony wszystkimi swoimi problemami skierował się w stronę domku, aby się położyć i choć chwilę odpocząć. Nie wiedział jeszcze, że los w niedługim czasie obdaruje go kolejnym problemem, z którym nijak nie będzie sobie mógł poradzić…        

4 komentarze:

  1. Rozdział fajny .
    Uważaj na końcówki mnie chcą za nie zabić i proszą moją przyjaciółkę ,żeby mi patelnią przywaliła ,więc się strzeż . To takie małe ostrzeżenie .
    Emocje bohaterów przekazujesz genialnie . Można pozazdrościć talentu .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi końcówkami się postaram, ale no cóż... Mózg pracuje szybciej niż ręce i tak wychodzi. Ale dziękuje za tę uwagę - postaram się na to zwracać większą uwagę ;).

      Usuń
  2. nie umiem się wysłowić na temat roz. >>>>>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emm... Mam przez to rozumieć, że źle czy, że dobrze?

      Usuń