Muzyka

czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 9

Uwaga, uwaga! Percy psychopata i autorka sadystka wielki powrót! No mam nadzieje, że spodoba wam się rozdział, bo dużo się napracowałam pisząc go. Uwaga: dużo scen drastycznych (praktycznie cały rozdział to scena drastyczna no ale... xD ). Miłego czytania i komentowania!

Percy wyczekiwał w swoim pokoju, aż zostanie wezwany na polowanie.
Minęła już reszta tamtego dnia, w którym skopał Nica. Zatłukł by go na śmierć już wtedy. Zmiażdżył by mu kości, porozrywał skórę, aby jego namiot wypełniła woń ciepłej, lepkiej, świeżej krwi. Przy okazji zgnoiłby go tak, że płakałby pod wyzwiskami. Chciał widzieć jego przerażenie, rozpacz. Miał nadzieje, że pod jego ciosami będzie błagał o litość. Jednak powstrzymała go ta łowczyni. Pamiętał z jaką furią wyszedł z namiotu Nica. Był wściekły na dziewczynę, że mu przerwała. Mimo wszystko posłusznie wrócił tam gdzie było jego miejsce. Przeszedł przez obóz łowczyń szybkim krokiem, nie zwracając uwagi na zdziwione jego widocznym gniewem nastolatki. Wpakował się do swojego namiotu i uwalił na macie. Przykrył się kocem. Był zmęczony. Pamiętał, że rozmyślał o wszystkich problemach: stracie najbliższych, o Posejdonie i  swoim „kochanym” braciszku. Wszystko to spowodowane było przez jedną osobę: Nico.  Zasnął jednak z myślą, że na następny dzień zemści się za wszystkie swoje boleści…


Śnił o krwi syna Hadesa, o wszystkim co chciał ujrzeć podczas polowania. W swym śnie śmiał się jak szaleniec nad zmasakrowanym ciałem Nico di Angelo. Wszystko było tam takie rzeczywiste. Jego umysł wytworzył nawet zapach lasu. Widział drzewa wokół siebie, słyszał szelest ich liści. Percy czuł również ciepło bijące od krwi swojego wroga gdy, jak rozradowany dzieciak bawiący się w piasku, babrał się w tej czerwonej mazi wypływającej z jeszcze oddychającego Nica. Siedział sobie tak na ściółce leśnej przy synu Hadesa, gdy nagle znikąd pojawił się ogień, dwa metry od niego. Nie wiedział jak to się stało , lecz zjawisko to zaintrygowało go. Ten ogień był inny niż zwyczajny. Był piękny, ale przerażający, mroczny.  Palił się na czarno - czerwono. To było dziwne zjawisko, wręcz nienormalne. Perseusz  podszedł do niego. Czuł ciepło. Kucnął i patrzył w płomienie. Dostrzegł w nich twarze Annabeth i opiekunów, a także przyjaciół. Przez chwile nie wierzył, że tam są. Przetarł oczy, lecz gdy znów spojrzał widział ich wyraźnie.  Percy zadrżał. Łzy znów zaczęły płynąć. Postacie wirowały w ogniu, również płacząc. Machały do niego. Chłopak miał dość. Twarze zmarłych były dla niego niczym rozżarzony pręt wbity w serce. Percy wstał. Popatrzył na skatowanego Nica. Nienawiść rozpaliła się w nim niczym ten ogień. Nagle wpadł na pewien pomysł.  Wziął gałąź leżącą nieopodal. Podpalił ją. Odwrócił  się do syna Hadesa i wolnym krokiem podszedł do niego. Był świadomy – miał otwarte oczy, w których widniało przerażenie.
- Percy co ty chcesz zrobić? –ostatkiem sił spytał chłopak.
Syn Posejdona się uśmiechnął.
- Żegnaj Nico – szepnął złowrogo.
Spuścił gałąź na syna Hadesa. Ten nie mógł jej odsunąć, ani sam uciec, bo jego kości były pogruchotane. Jego ubranie szybko się zajęło ogniem. Przeraźliwie wrzeszcząc, palił się. Percy patrzył na to uśmiechając się. Smród zwęglonego ciała roznosił się w powietrzu. Dla syna Posejdona była to jednak cudowna woń – najpiękniejszy zapach jaki czuł kiedykolwiek. Zaczął padać deszcz. Perseusz patrzył jak wiatr i woda gaszą ogień. Jego blask powoli bladł. W końcu nie zostało z niego nic. Perseusz podszedł do miejsca, w którym wcześniej leżał Nico. Teraz leżały tam jedynie zwęglone kości. Zaśmiał się i wyrywając jedną z nich rzucił w dal. Sprawiło m to wielką radość, więc  zrobił to samo z następną. I z jeszcze jedną. Skończyło się na tym, że kości syna Hadesa porozrzucał po całym lesie, śmiejąc się. Gdy to już zrobił obraz zaczął się zamazywać. Powoli się budził…
Przez cały kolejny dzień rozpamiętywał ten sen. Nie wychodził z namiotu. Śniadanie i obiad podała mu łowczyni. Chciał pobyć w samotności. Dusił w sobie chęć wkradnięcia się do namiotu Nica. Obiecał sobie, że wytrzyma do polowania, tak by wszystko było jak należy. Czekał więc cierpliwie…

***

Wreszcie nadszedł właściwy moment. Do jego namiotu weszła łowczyni i poważnie oznajmiła:
- Już czas.
Percy podniósł się z maty i natychmiast wyszedł za nią. Miała go najpierw zaprowadzić na spotkanie z Artemidą. Jego myśli cały czas krążyły wokół Nica. Chciał jak najszybciej odbyć rozmowę na temat polowania i ruszać.  Praktycznie przebiegł trasę, którą miał do pokonania by zobaczyć się z boginią.  Wszedł do jej namiotu. Spostrzegł ją siedzącą na krześle.
- Witaj powtórnie Perseuszu Jacksonie – uśmiechnęła się i kontynuowała. – Nie przedłużając – wiesz jak będzie wyglądało polowanie - ograniczony obszar lasu, bariera, ty masz broń, a Nico nie. To tak w skrócie dla przypomnienia. Jeszcze jedna ważna rzecz. Weź ten oto nadajnik. Wskaże Ci miejsce pobytu Nico… Nie zgubisz go w tym kawałku lasu. Plus to coś daje Ci możliwość teleportacji. Tu z boku jest taki guziczek. To tak na wszelki wypadek, żebyś nie zmęczył się lataniem za synem Hadesa.
Percy wziął od bogini coś co przypominało zegarek. Na tarczy jednak widniała mapka. Był na niej niebieski i czerwony punkt.
- Ty jesteś niebieski, a on czerwony – wyjaśniła pospiesznie bogini.
Chłopak skinął głową i założył urządzenie na rękę.
- Nie będę Cię zatrzymywać. On już tam czeka – rzekła Artemida i gestem przyzwoliła mu na wyjście.
Percy biegł do lasu. Już nie mógł się doczekać. Był jak dzieciak lecący po nową zabawkę do sklepu. Palił go entuzjazm. Wbiegł do lasu. Od razu spostrzegł lśniącą na niebiesko barierę. Przeszedł przez nią. Spróbował wyjść. Nie dało się. Uśmiechnął się. Miał pewność, że syn Hadesa nie ucieknie. Spojrzał na zegarek. Czerwona kropka była daleko. Praktycznie po drugiej stronie od niego.
 Mam czas Nico – pomyślał Percy. – Mam dużo czasu. I tak mi nie uciekniesz.
Zaśmiał się i ruszył w kierunku syna Hadesa…

***

Nico się bał. Gdy tylko łowczynie zaprowadziły go do lasu uciekał na jego drugą stronę jak tylko najszybciej mógł. Wiedział, że się nie wydostanie. Bariera ograniczała go do 2 kilometrów. Taka była średnica koła wyznaczonego na polowanie. Przebiegł cały ten odcinek w przeciągu 30 minut. Mógłby zrobić to szybciej, ale nie w takim stanie w jakim był. Jego ciało pokrywały świeże strupy. Pojawiły się one gdy rany zadane przez Percy’ego zasklepiły się. Nico nigdy nie widział go w takim stanie. Sądził, że chłopak nie byłby w stanie kogokolwiek katować. Zabić tak, ale nie torturować. Tego Nico się bał. Przerażała go myśl, że jego śmierć będzie długa i bolesna. Wspiął się na drzewo i skulił się. Miał nadzieje, że Percy go tu nie dostrzeże. W pewnym momencie usłyszał hałas. Trzask łamiących się gałęzi, szelest liści i skrzypienie ściółki pod czyimiś nogami. Chłopakowi zrobiło się nie dobrze. Chciał uciekać. Siedział jednak w bezruchu na drzewie, licząc, że nie zostanie odnaleziony.
- Hop, hop Nico! Gdzie jesteś?! – usłyszał przerażający głos syna Posejdona. Na dźwięk jego brzmienia włosy stanęły mu dęba. Trząsł się ze strachu. Syn Posejdona był bardziej przerażający od Tartaru. Nico jeszcze nigdy nie czuł się tak bezbronny. Jeśli to możliwe skulił się jeszcze bardziej…
Po chwili ujrzał Percy’ego. Szedł powoli, z gracją, a na jego twarzy błądził uśmiech szaleńca.
- Wiem, że tu jesteś – chłopak obrócił się w koło, próbując dostrzec Nica.
Syn Hadesa przypatrywał mu się z góry. Próbował wejść za jeszcze jedną gałąź, tak by być całkiem osłoniętym i niewidocznym. Pech chciał, że stając w niewłaściwym miejscu ułamał kawałek drzewa, który z głośnym hukiem spadł na ziemie. Syn Hadesa zamarł. Dostrzegł, że Percy spojrzał w góre i teraz patrzy wprost na niego. Wtedy Nico zaczął uciekać. Z tego drzewa przedostał się na następne i następne, schodząc po nic coraz niżej do czasu, aż mógł zeskoczyć. Gdy to już zrobił, zamortyzował upadek przewrotem w przód i biegł ile sił w nogach. Nagle nie wiadomo skąd tuż przed nim znalazł się Percy.
- Kabum! Zdziwiony? – zaśmiał się.
Nico zawrócił i biegł w przeciwnym kierunku. Przez około dziesięć minut nie zwalniał. Nagle na coś wpadł. Odsunął się i zobaczył… Percy’ego!
- Niespodzianka! Chyba się nie boisz? A może się zesikałeś w majtki ze strachu, co? Mam Cię już nazywać  Nicuś Sikuś, czy jeszcze nie? –  znów się zaśmiał.
Nico zbladł i nie ociągając się odwrócił się i znów zaczął uciekać. Łzy strachu płynęły mu po policzkach. Chciał się wydostać z tego piekła!
Biegł może 15 minut gdy nagle dostał w głowę kamieniem. Zachwiał się, ale zdołał utrzymać się na nogach. Po prawej stronie stał jego prześladowca.
- No, no czyli jednak mogłem Cię nazywać Nicuś Sikuś od tamtego razu – powiedział wskazując na spodnie syna Hadesa. Ten spojrzał w dół i zobaczył, że jest mokry.
- Popuściłeś co? – ryknął śmiechem Percy. Jednak potem spoważniał i powiedział nienawistnie -  Jesteś słaby. Jesteś śmieciem. Jesteś nikim…
- Percy ja… - zaczął Nico
- Nie przerywaj mi do cholery gnoju jeden! Jesteś mordercą! Czuje do Ciebie wstręt, rozumiesz? Dla mnie twoje ciało mogłoby gnić na ulicy, a ja bym się nie przejął! Zniszczyłeś mi życie! Wszystko co miałem straciłem! Dlaczego? Powiedz dlaczego? Bo ty tak chciałeś? Bo jesteś zakichanym pępkiem świata? Uważasz się za lepszego, hmm? To ja Ci pokaże kto jest lepszy!  Ja Ci do cholery pokarze! Teraz zacznie się prawdziwa zabawa! – wykrzyczał syn Posejdona, wyjmując zza pleców miecz.
Nico nie wiedział co zrobić. Nie ucieknie. Mimo wszystko znów odwrócił się i próbował. Walczył o życie…

***

Percy cieszył się każdą minutą polowania. Radował się strachem Nica. Widział jego chęć przeżycia. Dawał mu nadzieje. Kilka minut ucieczki i znów się pojawiał tuż przed nim, korzystając ze zmyślnego urządzenia Artemidy. Znów mu uciekł. Percy przysiadł na ściółce odczekując parę minut. Dłużyło mu się jednak wiedział, że efekt będzie lepszy. O wiele lepszy.
Teraz gładził swój miecz. Cieszył się, że już niedługo zatopi go w ciele di Angelo. Myślał już o tym jak gładko przejdzie przez skórę Nica rozszarpując jego mięśnie.
Wstał otrzepał się z liści i zaczął krążyć w miejscu. Dobra, pieprzyć czekanie – pomyślał i nacisnął guzik tuż przy magicznym „zegarku”. 
Pojawił się tuż przed zdyszanym synem Hadesa. Śmignął mieczem w powietrzu i bez ostrzeżenia ciął prawe udo Nica. Chłopak zawył z bólu. Z jego nogi zaczęła wyciekać krew. Rana była głęboka.
- Pamiętasz jak torturowałeś moich rodziców? Oni cierpieli tak jak ty teraz – szepnął Percy.
 Nico popatrzył na niego błagalnie. Percy natomiast bezwzględnie uderzył go w twarz tak, że ten upadł na ziemie. Następnie syn Posejdona kopnął go w tyłek. Nico zarył nosem w ziemie pod wpływem uderzenia. Jęknął. Percy’ego bardzo to ucieszyło.
- Wstawaj synu Hadesa! Biegnij! Może uciekniesz! – krzyknął rozbawiony chłopak.
Nico faktycznie podniósł się i nie patrząc na Percy’ego pobiegł, kulejąc. Zostawiał za sobą krwawe ślady. Percy’emu od razu nasunął się głupi tekst, którym uraczy syna Hadesa następnym razem.

***

Nico biegł.  Noga bolała go jak nie wiem. Na chwile przystanął. Rozerwał bluzkę uzyskując kawałek materiału, który wykorzystał na coś w stylu opaski uciskowej. Próbował zatamować choć troczę krwawienie. Gdy to zrobił, ruszył dalej.
Jedyne przez co stał na nogach to adrenalina. Był wykończony strachem i bólem. W tym momencie mógł nawet umrzeć, ale bał się śmierci. Nie wiedział co będzie dalej. Bał się sądu.
Znów przed sobą zobaczył Percy’ego. Zadrżał.
- Jesteś babą, wiesz? Tylko, że mógłbyś być nieco czystszy i wkładać podpaski jak potrzebujesz – chłopak wskazał na krwawe ślady, złośliwie się uśmiechając.
 Następnie pięścią wymierzył Nico cios w brzuch. Syn Hadesa skulił się czując potworny ból. Całość tortury dopełnił wbity w ramię miecz. Nowa fala bólu. Nico krzyknął. Percy miecz wyjmował powoli, poruszając nim by pogłębić ranę. Nico próbował go odepchnąć, ale był zbyt słaby. Czuł, że wszystkie siły z niego uleciały. W końcu kat wyjął broń z ciała bezradnego chłopaka. Nico płakał. Percy popchnął go i powiedział:
- No biegnij!
Nico nie chciał. Miał dość uciekania. Ale musiał. Nie chciał umrzeć. Mógł teraz liczyć jedynie na cud.
Percy nie da się przebłagać i on o tym dobrze wiedział. W tym momencie zdał sobie sprawę, że jest przegrany. Biegnąc przypomniał sobie słowa „ nadzieja umiera ostatnia”. Nieprawda, tym razem ja umrę ostatni – pomyślał gorzko Nico porzucając wszelką nadzieje na ratunek.

***

Percy cieszył się z polowania, jednak coś było nie tak. Nie wiedział za bardzo co, ale… Coś było nie w porządku. Odgonił szybko od siebie tę myśl znów wracając do słodkiej zemsty.
Sprawiało mu radość poniżanie i krzywdzenie Nica. Wiedział, że wreszcie mści się za swoich najbliższych.
Poruszał się spacerkiem rozkoszując się chwilą. Nigdzie mu się nie spieszyło. Miał w końcu urządzenie, prawda? Wsłuchiwał się w śpiew ptaków, szelest liści. Upajał się każdą minutą. Wreszcie czuł spokój. Brakowało mu tylko uśmierconego Nico, ale i na to przyjdzie pora. Usiadł sobie na suchym pniu i napił się wody z przepływającego obok strumyka. Gdy ugasił pragnienie przeniósł się do syna Hadesa, aby zrobić mu kolejną krzywdę.
Zobaczył go omdlałego, opartego o drzewo. Był jednak przytomny. Podszedł do chłopaka.
- Co już nie uciekasz? – wyszczerzył zęby w złowrogi uśmiechu.
Nico tylko na niego patrzył. Błagalny wzrok prosił o litość. Percy jednak starał się nie zwracać na to uwagi. Jednak przez właśnie ten sposób patrzenia Nica czuł, że coś na prawdę jest nie tak. Zmarszczył brwi. Szybko jednak odgonił od siebie niepotrzebne myśli, znów zajmując się katowaniem chłopaka. Stwierdził, że jeśli nie odpowiada na jego pytania, albo wyzwiska najlepszym sposobem będzie bicie. I tak zrobił.  Kopał Nica z całej siły. Pootwierał chłopakowi rany z dnia wcześniejszego, kiedy katował go w ten sam sposób. I jeszcze jedno przyłożenie i jeszcze. Podniósł go za kołnierz i przyparłszy do drzewa drugą ręką zaczął go okładać. Nico skulił się pod ciosami. Liczba ran na ciele mordercy wzrastała. Percy cieszył się każdą z nich.
- Błagam przestań – poprosił w końcu o litość Nico. Percy zaśmiał się na to. Liczył, że będzie błagał o litość. Cieszył się z tego. Rzucił Nico o ziemie i znów zaczął kopać, ignorując prośbę. Znów w głębi siebie poczuł, że coś jest nie tak. To również zignorował.
- Błagam, błagam, błagam… - krzyczał Nico. Błagał o litość. Percy stopą przycisnął mu twarz do ziemi, tak że chłopak nie mógł nic powiedzieć.
Wyjął miecz i zaczął przejeżdżać nim po ciele Nica. Jedna rana. I jeszcze jedna! Percy był szczęśliwy.
W końcu odszedł kawałek od Nica. Chłopak oddychał ciężko.  Percy popatrzył na niego. Był cały w krwi. Tak jak chciał tego Percy. Dopełniło się – pomyślał. Podszedł więc i uniósł miecz.
- Żegnaj Nico – szepnął złowrogo Percy.
- Jestem niewinny – krzyknął ostatkiem sił Nico, zasłaniając się rękami...


C
D
N
(nie zabijajcie za zakończenie! :P ) 

9 komentarzy:

  1. Ty wiesz co ja sądzę o twoim stylu pisania :D
    Rozdział genialny taki jak lubię ,a tak rzadko pisany .
    Czekam na next .
    P.S. Nie obrażę się jak zabijesz Nico.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że się nie obrazisz xD. Nico to gnojek bo zabił wszystkich bliskich Percy'ego , ale... No właśnie ale. Tego drobnego acz ważnego "ale" dowiesz się w następnym rozdziale.
      Dzięki za komentarz - bardzo mnie motywuje, że siedzisz u mnie na blogu praktycznie od początku i Ci się nie znudził xD .

      Usuń
    2. Dla mnie to przyjemność moja droga i nie bój się też lubię pisać mroczne scenariusze . Na, które wszyscy narzekają ,ale to przyciąga czytelników . Zabijesz Nico prawda tak jak on Ann nie zazna litości (i oczywiście niech go Percy zabije za wszystkich )

      Usuń
  2. Jakaś ty złaaaa o.O
    Ale rozdział świetny, jak zwykle. Długo na niego czekałam ;3
    Czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tam od razu zła... Ja po prostu lubię pisać okrutne sceny. Ale żeby być zła? ( no dobra muszę się pogodzić z tym faktem - jestem zła xD )
      Ciesze się, że podoba Ci się to co piszę - dzięki, że komentujesz i zostawiasz ślad po sobie - bardzo to motywuje :) .

      Usuń
  3. Ojejku! Może zacznę od początku. Trafiłam na Twojego bloga przez posegregowane.blogspot.com, na początku nie zbyt mnie zaciekawił przez to, że zabiłaś Annabeth. Jednak z każdym rozdziałem rozwalałaś systemy. Kiedy doszłam do Tony'ego to pomyślałam to samo- gej, a potem szuja. Nie sądziłam, że Percy'ego, aż tak ogarnie rządza zemsty, że Nemezis mu będzie pomagać. Zdziwiłam też się, że Łowczynie i Artemida pomogą mu z Niciem. A ten koniec to poprostu zabić Cię za to! Jak można tak skończyć rozdział? I co jeszcze będzie trzeba czekać na następny tydzień, to nie ja dziękuję. Prędzej znajdę Tony'ego zabiore mu Orkan i przyjdę do Ciebie, żeby Cie zabić za to, że muszę czekać niż wytrzymam bezczynne czekając, aż napiszesz.
    Masz świetny styl pisania i talent do tego. W rozdziałach można znaleźć błędy, ale nie zwracałam na nie uwagi tylko na fabułę i akcje. Jestem fanką książek Ricka Riordana i teraz będę czytać Znak Ateny i nie sądziłam, że ktoś tak genialnie będzie wymyślał własną historie na podstawie jego książek. Jak na razie na wszystko co wchodziłam to był zwykły chłam, a tu? Akcja od początku, wszystko zrozumiałe, opisane nie nudno, a wręcz przeciwnie. I jak tu noe kochać tego bloga?
    Mam nadzieje, że następny rozdział będzie szybko. Życzę weny!
    Edzia
    PS. Będę Ci od teraz uprzykrzać życie moimi komentarzami :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku dziękuje! :D

      Szczerze na początku myślałam, że nikt nie będzie chciał czytać moich wypocin, bo jak czytałam niektóre blogi to były takie suuuper i porównywałam się z nimi i wychodziłam... no kiepsko. Dlatego ucieszył mnie twój komentarz, bo zaczęłam wierzyć, że może nie jest tak źle :D.

      Tak samo jeśli chodzi o początek - sądziłam, że będzie nudny i nie będzie zachęcał do dalszego czytania (szczególnie, że nadal jestem na początku i nawet nie dotarłam do wątku głównego xD ), a tu niespodzianka, że jednak nie zanudziłam na śmierć, więc i za to dziękuje.

      Przez Ciebie się boje chodzić sama po ulicy - patrze na każdą dziewczynę czy aby nie idzie z mieczem :P . I będę się bała dość długo, bo następny rozdział będzie najtrudniejszy, bo będą powyjaśniane pewne sprawy, a ja sama muszę sobie to jeszcze poukładać bo nie mam wyjaśnionych pewnych wątków i widzę luki w historii także z 10 rozdziałem zejdzie mi dużo czasu niestety :( .

      Jeśli chodzi o uprzykrzanie życia komentarzami - truj mi nimi tyłek, a będę się cieszyć :D .

      Dzięki za ten koment - być może dzięki niemu zmotywuje się do szybszego napisania 10 i uda mi się wymyślić coś tak by nie było tych luk, o których wcześniej wspomniałam.

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Swietnie piszesz , to jedyny blog którego spotkałam Percego jako psychopate.
    Dlaczego skonczyłas rozdział w takim momencie!! Wredna jestes!!

    Ps.Zycze Ci zeby Pan Wena zapukał do twych dzwi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za koment :3 .

      Pan Wen właśnie wszedł dzięki twemu komentarzowi.

      Hah, wreszcie ktoś mi powiedział, że jestem wredna! Mało jest osób szczerych na tym świecie ;) .
      Pozdrawiam :*

      Usuń