Radosna przykro mi, ale nie zrobiłam tego co chciałaś - mam nadzieje, że się nie obrazisz, ale tak miałam w planach od samego rozpoczęcia historii zrobić to co zrobiłam.
Rozdział dedykuje wszystkim którzy do tej pory komentowali: Radosnej, Viktori W. , Rainbow, Julie Jackson, Dziecku Magii, Pheronike, Edzi i Anonimowi. Wszystkim wam dziękuje - to wy sprawiacie, że piszę!
Proszę każdego kto czyta ten tekst - niech napisze w komentarz, niech pozostawi ślad po sobie, bo mnie to naprawdę motywuje!
Zapraszam do czytania :) .
Percy zatrzymał miecz w połowie
drogi od Nica. Coś w nim pękło. Uświadomił sobie, że wcale nie jest lepszy od
syna Hadesa. Też go torturował, tak jak on zrobił to z jego opiekunami. A poza
tym jakby się zastanowić panowały nad nim jego emocje, a nie rozum. Atena go
przed tym ostrzegała. A co jak co była boginią mądrości. Wkurzyło go tylko
stwierdzenie, że Nico uznawał się za niewinnego. W sumie nie rozumiał tego.
Przecież to on zamordował Annabeth, jego matkę i ojczyma. Stanął po stronie
Gai. Pamiętał jednak ich ostatnie spotkanie i słowa chłopaka: „Mam tylko nadzieje, że jednak postanowisz
mnie wysłuchać. Być może zmieni to trochę twoją teraźniejszą sytuacje.
Powinieneś chcieć się dowiedzieć wszystkiego nim umrę, prawda? Potem już możesz
nie mieć okazji…”. Percy wiedział, że byłby głupcem nie wysłuchawszy go jeśli
wiedział coś co mogło zaważyć na jego przyszłości. Popatrzył więc na
zakrwawionego chłopaka. Wcześniej nie miał dla niego litości, ale teraz… Nie
wiedział co się stało, ale zrobiło mu się go żal. Miał mieszane uczucia. Coś mu
mówiło „zabij go”, ale jego druga strona kazała mu wysłuchać Nica. Wreszcie
postanowił sprawdzić co chłopak mu ma do powiedzenia.
- Jesteś niewinny , tak? To kto zamordował moich
najbliższych, co? Wyimaginowany chłopak podobny do Ciebie, hmmm? –warknął.
Nawet jeśli postanowił go wysłuchać to i tak nie znaczy, że musi być miły.
- Ja – Nico odparł żałośnie.
W Percym minęła chęć wysłuchania chłopaka. Znów chciał go
jedynie ukatrupić…
***
Nico przeraził się znów widząc
furie w oczach chłopaka. Przez chwile dostrzegł dawnego Percy’ego, takiego
jakiego znał. Teraz znów nadeszła ta jego „druga osoba”, bestia, która kazała
mu zabić Nica. Syn Hadesa wiedział, że postąpił nierozważnie przyznając się tak
prosto z mostu do winy. Musiał to naprawić o ile nie chciał przypłacić tego
życiem.
- Poczekaj! Zanim mnie zabijesz –wysłuchaj mnie. Jestem
niewinny, moim że to ja zabiłem – szybko powiedział Nico i skrzywił się z
wysiłku, który spowodowany był mówieniem w jego stanie.
Percy zmarszczył brwi. Widać było, że myśli co zrobić.
Zmagał się z chęcią natychmiastowego zabicia Nica, a wysłuchaniem go. Syn
Hadesa dobrze o tym wiedział. Czekał z nadzieją na to, że zostanie mu okazana
litość. Wreszcie Percy rzekł:
- Gadaj!
Nico odetchnął z ulgą. Teraz tylko musiał zmierzyć się
opowiadaniem tej całej historii w takim stanie w jakim był.
- Nie miałbyś ambrozji? – zapytał tym samym przeciągając
strunę.
- A po co Ci? Miałeś wyjaśnić o co Ci chodzi! Gadaj, albo
pozbawię Cię łba! – warknął Percy.
- Mogę nie do żyć jej końca… - mruknął Nico.
Percy wywrócił oczami i sięgnął do kieszeni. Po chwili Nico
zauważył, że wyjmuje paczuszkę. Syn Posejdona podał mu ją. Nico szybko otworzył
opakowanko i zobaczył dość sporą ilość ambrozji. Zjadł tyle ile mu było trzeba
żeby móc mówić i oddał resztę Percy’emu chowając jednak dla bezpieczeństwa
odpowiedni zapas jakby nie udało mu się przekonać syna Posejdona. Na chwile
zamknął oczy. Czuł jak odzyskuje siły. Przywołał przytłaczające go wspomnienia,
tak by nie pominąć żadnego wątku w historii, którą chciał opowiedzieć
Percy’emu.
Nico siedział na skalnej półce wyjmując cieplutkiego hamburgera
zakupionego w McDonald’s w niedalekim miasteczku. Łapczywie pochłaniał
fastfood’a wdychając jego woń, wręcz narkotyzując się nią. Nico stawiał, że
każdy jest od czegoś uzależniony, ma do czegoś słabość. W jego przypadku były
to przekąski spod żółtego M. Nie mógł
nic na to poradzić. Były pyszne. Gdy skończył hamburgera spojrzał z nadzieją na
paczuszkę, w którą zapakowywali żarcie na wynos. Była jednak pusta. Nico westchnął. Był spłukany i nie miał za co
dokupić dużych frytek. Życie jednak jest ciężkie – pomyślał. Nico zsunął się ze skalnej półki
i zeskoczył na ziemie. Jego celem było odnalezienie załogi Argo. Chciał im
pomóc w przygotowaniach do bitwy .Chciał być blisko Percy’ego. Myślał, że może
uda mu się go w sobie rozkochać, mimo że starał się odsuwać od siebie takie
fantazje. Nawet jeśli nie, to chciał by był szczęśliwy i bezpieczny. Zależało
mu na tym bardziej niż na własnym życiu. Szedł górzystym terenem, pełnym
jaskiń. Gdzieś w okolicy całkiem niedawno widziano statek. Poszukiwał go już od
wielu dni. W pewnym momencie wydało mu się,
że coś usłyszał. Przystanął i wsłuchał się w otoczenie. Jednak słychać było
tylko śpiew ptaków i szelest traw. Dopiero po krótkiej chwili usłyszał czyjś
głos. Wołał „ratunku!”. Nico był przerażony. Ale nie dlatego, że ktoś woła o
pomoc tylko dlatego, że ten głos należał do Percy’ego…
Po chwili biegł w
kierunku, z którego dobiegał dźwięk. Zorientował się, że Percy musi być w
jaskini. Stamtąd właśnie dochodził
odgłos. Nico popędził przez nią jak najszybciej się da. Biegł przez dość długi
tunel. Nic nie widział, ale nie zwracał na to uwagi. Liczył się tylko głos
Percy’ego. Zdyszany Nico zauważył światło na końcu tunelu. Podszedł do niego szybko, ale tak by nie
narobić hałasu. Dotarł do jakiejś komnaty. Przykucnął. Widział wszystko dość
wyraźnie bo tunel wychodził około trzech metrów nad podłożem groty. Dostrzegł
Percy’ego w otoczeniu trzech cyklopów. Z tego co słyszał grozili mu. Zsunął się
szybko z tunelu do groty, zeskakując na jej podłoże. Pochwycił swój miecz i
natychmiast ruszył na ratunek synowi Posejdona. Jednak coś było nie tak. Nagle
ziemia zaczęła się trząść, a po chwili Percy i potwory zniknęli. Po prostu
rozpłynęli się w powietrzu. Nico patrzył zdezorientowany po jaskini. Ziemia
nadal się delikatnie trzęsła.
- Witaj synu Hadesa –
usłyszał przerażający głos. – Jesteś nieostrożny. Zbyt bardzo troszczysz się o
tych, których kochasz. Zbyt bardzo próbujesz ich chronić. Po stracie siostry
nie jest Ci łatwo pozwolić by ktoś podzielił jej los, prawda? Tym razem ta
cecha zgubiła Cię. Chciałeś chronić kogoś kogo kochasz, ale nie umiałeś uchronić
sam siebie. Jesteś głupem Nico di Angelo. Do tego słabym głupcem. Lecz ja
sprawie byś stał się inny. Silniejszy.
Nico cofną się z
przerażenia. Gaja! – jego umysł nie mógł, albo po prostu nie chciał
zarejestrować myśli w jakim znalazł się niebezpieczeństwie. Chłopak nie
wierzył, że tak bezmyślnie wpakował się w jej łapy.
- Ja nie potrzebuje
być silniejszy, nie chce byś mi pomagała! Ja chce Cię zniszczyć! – chciał by
zabrzmiało to pewnie, ale nie mógł powstrzymać drżenia głosu. Cofnął się
jeszcze o parę kroków.
- Wiedziałam, że nie
będziesz chciał przyjąć mojej nauki, tego jakże cennego daru bez odrobiny
przymusu – lodowaty ton głosu Gai wypełnił całe pomieszczenie. – Mam
przyjaciela, który chętnie pomoże mnie jak i Tobie. Wreszcie staniesz się
przydatny!
Gaja znikła. Ziemia
przestała drżeć, a Nico nie wyczuwał już jej obecności, która przed sekundą
była tak namacalna. Nico obejrzał się dookoła w poszukiwaniu „przyjaciela” Gai.
Nie widział jednak nikogo. Cały czas ostrożny powoli skierował się do wyjścia z
jaskini. Nagle coś się stało. Nie mógł panować nad ciałem! Chciał iść w
przeciwną stronę tymczasem nogi pokierowały go zupełnie gdzie indziej! Nagle
usłyszał swój własny głos. Nie mając nad nim kontroli usłyszał jak mówi:
- Witaj Nico di
Angelo. Jestem ejdolonem i muszę Ci powiedzieć, że masz bardzo wygodne ciało.
Coś czuję, że razem się będziemy świetnie bawić. Na początek wspólnej rozrywki:
dzięki Twojemu umysłowi dowiedziałem się gdzie mieszkają rodzice Percy’ego,
twojego kochasia. Gaja poprosiła byśmy i z nimi się nieco pobawili! Będzie
fajnie zobaczysz!
Przerażony Nico nie
mógł nic zrobić. Chciał powstrzymać demona jednak nie miał władzy nad swoim
ciałem. Mógł zrobić tylko jedno – bezczynnie czekać, aż ktoś zrozumie, że jest
opętany. Gdy jego ciało ruszyło Nico modlił się aby duch nic nie zrobił
rodzicom Percy’ego. Wiedział, że syn Posejdona nigdy by mu tego nie wybaczył…
Nico zmierzył się z tym wspomnieniem. Zobaczywszy wyczekiwanie
Percy’ego zaczął swoją opowieść…
***
Gdy Nico zakończył Percy borykał
się z wieloma wątpliwościami. Czy Nico kłamie czy mówi prawdę? Czy to wina
demona czy jego? Percy nie chciał zabić niewinnego, ale jeśli syn Hadesa był
faktycznie mordercą nie chciał go też puścić wolno.
- Potem wiesz już co się stało – wypalił nagle Nico. – Nie
kontrolując swojego ciała zniszczyłem Ci życie.
- Powinieneś być rozważniejszy – powiedział chłodno Percy.
- Sam za dużo w życiu straciłem. A poza tym… Ty nigdy nie
zrozumiesz jakie to uczucie gdy widzisz, że niszczysz życie osobie, którą
bardzo cenisz. Nigdy nie zrozumiesz jaki ból sprawia zabijanie i katowanie
osoby, która nic złego Ci nie zrobiła, gdy musisz patrzyć na jej cierpienie
choć wcale tego nie chcesz. Nie wiesz jak to jest – odparł gorzko Nico ze łzami
w oczach.
Percy kompletnie stracił rezon.
Albo Nico jest bardzo dobrym aktorem, albo faktycznie mówi prawdę. Poza tym
wiedział jak się czuje. Pamiętał jak próbował uśmierci Jasona gdy jeden z
demonów opętał jego ciało. Nie chciał tego robić, ale został zmuszony. Nie był
w stanie wtedy nad sobą zapanować.
- Poza tym powiedz jaki mogłem mieć cel w uśmiercaniu Twoich
rodziców? Żaden. Za Annabeth nie przepadałem, fakt, ale walczyliśmy po jednak
stronie! Przeciwko Gai! Nie miałem żadnego motywu do ich zamordowania – w
szczególności z takim okrucieństwem! Percy Ciebie również cenie i ty o tym
wiesz – po co w takim razie miałbym niszczyć Ci życie? – pytał zacięcie Nico.
Percy skinął głową. Syn Hadesa
miał racje. Nie miał żadnego powodu, by zrobić to co zrobił. Był coraz bardziej
przekonany o jego niewinności.
- Co z tym ejdolonem?
- Nie żyje – odparł Nico. – Po śmierci Gai próbował zwiać,
ale go tak łatwo nie wypuściłem. Zabiłem go za to co musiałem przejść.
- Dobrze zrobiłeś – powiedział zadowolony Percy.
- Wiem – nienawiść w głosie Nica zaskoczyła Percy’ego.
Chociaż w sumie rozumiał go. Ejdolon również i jemu zniszczył życie. Odebrał
zaufanie wszystkich, których znał. Percy po chwili uświadomił sobie jeszcze
jeden fakt. Zmarszczył brwi i spytał:
- A bogowie? Czemu oni nic nie widzą o tym, że jesteś nie
winny?
- W tym sęk, że
wiedzą – powiedział gorzko Nico. – Poszedłem po wojnie do mojego ojca. On
wiedział, że jestem niewinny. Stwierdził, że przyniosłem mu wstyd i nigdy mnie
nie będzie uważał za swojego syna. Miał gdzieś, że będę musiał zginąć za nic.
Obchodziła go jedynie własna duma. Inni bogowie też wiedzieli, że nie chciałem
popełnić tych zbrodni. Co więcej – nawet pomogli mi mordować! Wiedzieli, że
chcę uprowadzić Twoich rodziców. Twój tato również. Stwierdził jedynie, że
Twoja matka to dziwka, która woli spotykać się ze śmiertelnikami niż z bogiem.
Pozwolili mi ich zabić, mimo że mogli mnie powstrzymać! Gdy zabiłem Annabeth, a
potem gdy zasłabłeś podczas bitwy w ich głowach powstał całkiem sprytny plan.
Podsłuchiwałem rozmowy pomniejszych bóstw, które nawijały o tym, że
Olimpijczycy chcą się pozbyć dzieci Wielkiej Trójki. Ja miałem zginąć z Twoich
rąk. Hades by się nie sprzeciwił, bo inne bóstwa na czele z Zeusem, który nie
ma już dzieci półbogów, tak go zakręciły i tak go przeze mnie wyśmiały, że on
sam chciałby mnie najchętniej zabić. Z
Twoim ojcem zrobili to samo. Gdybym ja teraz zginął oskarżyli by Cię, że
zabiłeś niewinnego niczemu herosa. Hades miał być pokierowany tak, aby jego
duma kazała mu zemścić się za syna. Bogowie by się już o to postarali. Zażądał
by Twojego życia. Artemida umyłaby ręce - powiedziała by, że nigdy nie
organizowała żadnego polowania. I skończyłoby się tak, że oboje bylibyśmy trupami.
- A co z Anthonym? – spytał zezłoszczony na bogów Percy. Po
chwili dodał – To mój brat, jakbyś nie wiedział.
- Wiem, wiem – odparł Nico. – I z nim by sobie poradzili.
Oskarżyliby go pewnie, że razem z tobą chciał mnie zabić, bo chcieliście być
jedynymi dziećmi Wielkiej Trójki lub wymyśliliby coś równie absurdalnego.
- Na Zeusa – szepnął Percy. Czyli wszystko to było
ukartowane. A przez kogo? Przez tych, którym tak długo ratował tyłki! Percy był
wściekły. Wcześniej kierował złość na niewłaściwą osobę. Winni byli bogowie. To
przez nich miał zawalone całe życie. A dlaczego? Bo był cholernym herosem!
- Percy – szepnął jakby nagle przestraszony, że ktoś ich
podsłucha Nico. – Jest jeszcze jedna sprawa. Ja nie chce już żyć ciągle
ukrywając się. Chcę żyć jak normalny człowiek. Mam dość bycia herosem. Dość
potworów, a przede wszystkim dość… bogów.
Ja… Ja znalazłem sposób na ich zniszczenie.
Percy zmarszczył brwi. Sposób na
zniszczenie nieśmiertelnych? Brzmiało to dość absurdalnie, nie mówiąc, że
musiało to być bardzo niebezpieczne. Ale w tym momencie zgadzał się z synem
Hadesa. On też nie chciał żyć tak jak heros. Miał dość dwulicowych,
podstępnych, wykorzystujących go bogów. Chciał im wreszcie pokazać, że nie jest
zabawką. Pokazać, że umie im się postawić. A przede wszystkim, że nie są
niezniszczalni.
- Mów – odparł szybko, chcąc się dowiedzieć jaki pomysł ma
Nico.
- Nie teraz. Na razie musimy się stąd wydostać – Nico wstał
z ziemi i otrzepał ubranie ze ściółki.
Ambrozja podziałała – pomyślał
Percy. Syn Posejdona nie wiedzieć skąd ufał Nickowi. Jego historia była
wiarygodna. Była też przerażająca. Teraz gdy wysłuchał go nie żałował decyzji.
Czuł, że chłopak był niewinny i cieszył się, że nie ma go na sumieniu. Teraz
czas rozprawić się z prawdziwymi złoczyńcami – pomyślał Percy.
- Masz rację musimy się stąd wydostać. Tylko, że jest mały
problem. Otacza nas bariera –powiedział z przerażeniem Percy.
Syn Posejdona wiedział, że
prędzej czy później Artemida wyśle kogoś by się z nimi rozprawił. Na pewno
brała udział w spisku bogów skoro zgodziła się na polowanie. Potem na naradzie
bogów powie, że on i Nico zamordowali się sami nawzajem. A bogowie z uśmiechem
na twarzach przyznaj im racje.
- Cholera - szepnął
Nico dochodząc do tych samych wniosków co Percy.
- Ja wam pomogę – odwrócili się słysząc czyjś głos.
Po chwili Percy rozpoznał
dziewczynę, która wyłoniła się z krzaków, w których podsłuchiwała rozmowę jego
z Nickiem. Była to łowczyni, z którą rozmawiał przez iryfon…
Wiesz co ,a ja tak liczyłam ,że zabijesz Nica ,a tu takie rozczarowanie .
OdpowiedzUsuńNie chowam długo urazy .
uuuu Czyżby łowczyni miała dość rządów Artemidy ???
Dziękuje za dedyk to dla mnie zaszczyt :D
I co tu więcej napisać . Przecież wiesz ,że piszesz genialnie . Jedyne do czego mogę się przyczepić to brak Ann ;( . Ale czasem na każdego Herosa przyjdzie czas .
Oj przepraszam. Musiałam go zachować przy życiu. Jest mi potrzebny w dalszym ciągu opowiadania.
UsuńMoja droga miałaś już dedyk przy 1 rozdziale - widzisz jak hojnie cię obdarowuję? :P
Jeśli chodzi o Ann - jeśli zrobię kontynuację opowiadania to tam się pojawi. Jednak tutaj nie masz co liczyć, przykro mi :( . Mi też szkoda, że jej tu nie ma, ale nie mogę jej dodać bo by się wszystko pokomplikowało.
Dzięki za komentarz i pozdrawiam :*
Napiszesz drugą część prawda ?
UsuńNie zrobisz mi tego . Załamię się przez ciebie .
Wiem pamiętam . Zobaczysz napisz drugą część . Jak ty tego nie zrobisz to ja zawieszę wszystkie swoje blogi i będę dwa razy dziennie pisać komentarze ,żebyś napisała drugą serie . CODZIENNIE,AŻ TEGO NIE ZROBISZ!!!
Jeju,em... No cóż... Zobaczę jak będzie z czasem - może napisze. Pewności nie mam, ale chce napisać. Jeśli się zniechęcę to wtedy będzie problem - w większości zależy to, czy ktoś będzie chciał to jeszcze czytać ( tak jak ty :D ).
UsuńCo? To teraz Percy psychopata razem z ześwirowanym Niciem będą chcieli obalić bogów? To się porobiło...
OdpowiedzUsuńW sumie to się cieszę, że Percy się ogarnął i nie zabił syna Hadesa. Ciekawe od jakiego czasu ta łowczyni ich podsłuchiwała...
Świetny rozdział! Cieszę się, że wena się zjawiła i nie trzeba było długo czekać ( a może wena przyszła prze moją groźbę... ?).
Dziękuję za dedykacje dla mnie rozdziału.
Niech Pan Wen ci sprzyja!
Edzia :*
Tak, tak to przez Twoją groźbę... Śniłaś mi się dzisiaj w nocy z tym Orkanem i krzyczałaś "GIŃ TY NĘDZNA ISTOTO!", więc jak się obudziłam to Pan Wen ruszył tyłek i mi pomógł w napisaniu 10, bo się trząsł ze strachu xD .
UsuńDziękuje Ci, że komentujesz i czytasz moje opowiadanie - tyle mam z tego radości! :D .
Pozdrawiam :*
No wiesz, mam go przy sobie i jak się nudzę to go poleruję, żyby był idealnie czysty, aż Cie nie znajdę...
UsuńA co do komentowana rozdziałów to znam ten ból, kiedy jest jeden, dwa komentarze, albo coś typu to "fajny, kiedy next?" to człowieka dobija...
A po za tym jestem ładna w Twoich snach ^^
A co do krzyczenia to powinno być coś bardziej w stylu "GIŃ W CZELUŚCIACH HADESU"...
Pozdrawiam wraz z Orkanem :D
A jak rozdziały będą często to może oddam go z powrotem Percy'emy... jeszcze się zastanowie... :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuńwow... rozdział był zaskakujący. Percy nie zabije Nica ;D
OdpowiedzUsuńCiekawe czy uda im się zniszczyć Bogów. a jak tak to co wtedy będzie ?
Nadal nie mogę się pozbierać po zdradzie mojego tatusia myślałam że Losejdon jest taki miły a tu taka historia no będę miała o czym z (uwaga już nie z tatusiem) ojcem rozmawiać ! Mam nadzieję że wszystko dobrze się zkończy c:
Ach no i nie powiedziałam ci jeszcze że twój blog jest tak zajebisty że gacie Zeusowi spadły gdy to przeczytał.
Pozdrowienia z Olimpu. (impreza dla herosów którzy najbardziej się przyczynili do zgladzenia Gaji .)
Zaraz, zaraz... JAKA IMPREZA?! O nie! Mamuśka Atena znów mi nie powiedziała. Pewnie stwierdziła, że mądrzej będzie jak się wyśpię niż jak pójdę na imprezę :/. Niech się szykuje na awanturę. Nie po to walczyłam żeby teraz nie móc sobie pójść na imprę. O nie, nie, nie! Tak być nie bedzie! xD
UsuńA tak w ogóle to dzięki za komentarz. Ciesze się, że komuś podoba się mój blog.
Ehhh... Znowu zniszczyłam stosunki w rodzinie :c .
Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki! :*
PS. Na własne oczy widziałaś jak Zeusowi te gacie spadły :P ? Pewnie nie był to przyjemny widok... xD
no musisz zrobić Atenie awanturę. xD Bez obrazy o wielka Ateno ;-)
Usuńrównież pozdrawiam.
Ps. Tak niestety widziałam... okropny widok Percy nadal w szpitalu... stał wtedy najbliżej Zeusa.. och biedny.. szkoda mi go bo z Annabeth wcześniej się na randkę umówił i miała u niego spać. XD
Nie ma to jak pisać komentarz w środku nocy xD Ale tak to jest jak niektórzy mają talent i tacy biedni ludzie trafiają na ich blogi w xD Dopiero dziś przez przypadek trafiłam na twojego bloga i powiem szczerze,że jestem z tego faktu zadowolona.Podoba mi się twój styl pisania jest taki...nie wiem jak to nazwać :D Zniszczenie bogów.....Hm nie ma co będzie ciekawie xD I jeszcze ta Łowczyni. Jednym słowem,będzie się działo xD Na koniec chyba pozostaje mi chyba tylko życzyć weny i przede wszystkim powiedzieć-Czekam na next xD
OdpowiedzUsuńPozdrawia Cherry xD
Nie ty jedyna czytasz blogi tak późno ( na Twoim jest koment ode mnie z około 2 w nocy xD )
UsuńJej, ciesze się, że Ci się podoba :D . Dzięki za komentarz - zmotywowałaś mnie do dalszego pisania. Straszną radość sprawia mi to, że ludzie czytają to co piszę :).
Pozdrawiam i dziękuje :*
Dziękuje za dedykt. Rozdział genialny jak zwykle.
OdpowiedzUsuńPercy i Nico chcą obalic bogów , ciekawy pomysł. :)
Niech Pan Wen pomoże Ci napisać następny rozdział .
Powodzenia i czekam na next.
Pozdrawiam :)
Oj ty mój Anonimie - dziękuje Ci za komentarz!
UsuńPan Wen przyszedł i karze mi pisać następny rozdział :) .
Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki :*