Powracam z rozdziałem numer 13! Mam nadzieje, że wam się spodoba. Z dedykacją dla Eveline, która w sumie trafnie przewidziała sytuacje z termosem xD , a poza tym ma świetnego bloga :* (i te cytaty :P) oraz dla Breeze, której opowiadanie również bardzo przypadło mi do gustu. Enjoy!
To był moment i w powietrzu ze
świstem latało pełno strzał. Jakaś babcia śmiertelniczka, która weszła z
zamiarem kupienia szarego sweterka zaczęła przeraźliwie wrzeszczeć.
- Terroryści! Araby! Jaka ja
głupia… Mogłam spokojnie szyć szaliczek dla mojego ślicznego kotka, a teraz
mnie zabiją! O Boże! – lamentowała zakrywając rękami głowę, jakby co najmniej
miało to uchronić ją przed wbiciem się strzały.
Tylko, że ta babka miała
szczęście. Nie była herosem. Strzały przelatywały przez nią jakby była
powietrzem. Za to w Percym, na jego nieszczęście, było pełno półboskiej krwi. W
sumie to zaraz mógł jej nieco stracić. Nie uśmiechała mu się ta myśl, więc
przeturlał się do następnego pudła, bo
ten, za którym się skrył, wyglądał w tym momencie jak jeżozwierz. Trudno
się dziwić. Około dwudziestu nastolatek z kompleksami obdarowane niebezpiecznymi
przedmiotami mogą narobić dużo szkód. Szczególnie, że niektóre tylko w taki
sposób mogą polować na facetów.
Percy lekko luknął z nad pudła i
zaraz usłyszał świst. Schował się szybko. Nie chciał więcej strzał śmigających
nad jego głową. Jednak rozeznał się nieco w terenie. Z tego co zauważył dwie
pilnowały wyjścia, cztery stały przy kasie, a reszta była raczej porozrzucana.
Nie myślały zbytnio nad strategią. Były bardzo pewne siebie. To już niejednego
zgubiło. Nico się gdzieś ulotnił. Być może zwiał, być może po prostu go wydał.
Syn Posejdona zostawił sobie ten problem na później. Teraz miał ważniejsze
rzeczy do załatwienia.
Westchnął i zaczął szybko
wymyślać plan. Nauczył się tego od Annabeth. Gdyby nie ona w tym momencie
rzuciłby się po prostu na łowczynie i zginął śmiercią tragiczną. Jednak starał
się opracować jakiś plan. Uciekał z jednego pudła do drugiego starając się opanować
sytuacje.
W pewnym momencie coś dostrzegł.
Mogło mu to dać szanse, ale było ryzykowne. Jeśli się nie uda może zostać
trafiony. Natomiast jeśli tak… Ryzyko było spore, ale jeśli tego nie zrobi i
tak zginie. Zdecydował się.
Pery wstał i skupiony na swoim
planie robił to co mogło mu pomóc . Przez chwile nie zwracał uwagi na
otoczenie. Strzały przelatujące obok niego nie miały znaczenia. Musiał myśleć o
wodzie. O dużej fali…
CHLUST! Rura od kaloryfera pękła i wielka fala wody
wywróciła łowczynie. Percy wykorzystał tą chwilę na ucieczkę. Ominął jedną,
drugą, trzecią. Biegł ile miał tylko sił w nogach. Po chwili był już przy
wyjściu. Niestety pech chciał, że jedna z dziewczyn podłożyła mu nogę. Percy
zarył nosem o ziemie.
Cztery łowczynie, które jakimś
cudem nie utraciły przytomności przy bliższym spotkaniu z wodą, jak i z ziemią,
podeszły do Percy’ego.
– No proszę kogo my tu mamy – rzekła jedna.
– Nasz
mały Percy Jackson – dopowiedziała druga.
– Udało
nam się Ciebie złapać. – Zaśmiała się następna.
–
To radość dla Artemidy. Jak i dla innych bogów. Już niedługo będziesz wąchał
kwiatki od spodu. – Zarechotała czwarta.
–
Jednak w to wątpię – lekko zdezorientowany Percy
usłyszał cichy głos Nica.
Syn
Hadesa wprost rzucił się na łowczynie. Lekko obolały Percy wstał i mu pomógł.
Cztery na dwóch. Jednak okazało się, że syn Posejdona i Nico tworzą całkiem
niezły zespół. Jak jeden blokował to drugi od razu nokautował atakowaną
łowczynie. Cięciom i pchnięciom nie było końca. Percy poczuł, że żyje. Był
zdeterminowany. Chciał pokazać, że tak łatwo się nie podda. Jedną łowczynie dość
mocno trzasnął płazem miecza w skroń gdy Nico parował jej cios. Następną
pokonał sam wytrącając jej miecz z dłoni. Zginęła na miejscu. Z trzecią w tym samym
czasie poradził sobie Nico przy okazji walcząc z czwartą. Tą ostatnią,
zostawioną na deser, pokonali wspólnie. Walka wyglądała mniej więcej tak jak w
przypadku pierwszej. Wszystko trwało trzy, może cztery minuty.
Percy
otarł ręką pot z czoła. Nico pochylił się i dłońmi trzymał się za kolana,
przenosząc na nie cały ciężar ciała. Oboje ciężko oddychali.
–
Jednak mnie nie zostawiłeś – stwierdził fakt Percy.
– Nadal
mi nie ufasz – cierpko rzekł Nico krzywiąc się.
Percy
zmrużył oczy.
–
Myślałeś, że walniesz bajeczkę o bogach i od razu się przekonam? Okej. Sam się
przekonałem, że Posejdon to świnia. Uwierzyłbym żeby nazwał moją matkę dziwką i
nie ochronił jej przed śmiercią. Ale jaki powód mam by ufać Tobie? Jedynie twoje
słowo… Powinienem był Cię od razu zabić!
Percy
chwycił za medalion, a w jego ręku od razu pojawił się Mściciel. Nico jedynie
zerknął na miecz i od razu zbladł.
– To
dlatego… – szepnął jedynie.
– Co
dlatego? – warknął Percy.
Syn
Posejdona był wkurzony a Nica. Najpierw zostawia go ze zgrają łowczyń, a jak
zostają cztery do pokonani to grywa bohatera. Najchętniej rozszarpałby go na
strzępy, a potem sam zniszczył bogów.
– Percy
spokojnie. Wyjaśnię Ci… Tylko nie teraz i nie tutaj, dobrze? Jak te łowczynie
odzyskają przytomność to skończymy jako mięso dla ich wilków… Proszę, uspokój się
i chodź. Myśl logicznie – Nico zasłonił się dłońmi i cofnął o parę kroków.
Syn Posejdona rozluźnił się i
stwierdził, że chłopak ma racje. Przeklną się za swą głupotę, że znów na niego
nawrzeszczał. Był co prawda dalej niepewny jego intencji, ale syn Hadesa starał
się udowodnić swoją lojalność.
- Masz racje. Zachowałem się
głupio. Przepraszam – odrzekł nieco skołowany Percy.
Nico
również się rozluźnił. Uśmiechnął się i powiedział:
– Nie
ma sprawy, to nie Twoja wina. Chodź, spadamy – Nico wskazał na łowczynie, a
Percy jedynie skinął głową.
Syn
Posejdona zaważył, że faktycznie od jakiegoś czasu zachowuje się dziwnie. Co
najmniej jak kobieta w ciąży. Raz jest zrozpaczony, raz wściekły albo cieszy się
z byle czego. Może to wina ciągłego stresu i przeżyć podczas ostatniej wojny? –
pomyślał. Nie wiedział tego, ale miał nadzieje, że mu to
przejdzie. Jak chcę pokonać bogów to musi myśleć logicznie, tak jak powiedział
Nico. Nie może dać się ponieść emocją. Ciągle to robił. Przez to popełniał
błędy. A błędy na wojnie zawsze kosztują czyjeś zdrowie lub życie. Nie chciał
spowodować zgonu Nica. Mimo, że gdy na niego patrzył od razu przypominał sobie
to co stało się przez jego ciało, to ufał mu. Może to głupie, ale jak już
prawie chciał go zabić widział w jego oczach niewinność. On go rozumiał.
Wiedział co to strata. Również stracił całą rodzinę. Łącznie z siostrą, a nawet
dwiema. Percy spochmurniał gdy zdał sobie sprawę, że Hazel nie żyje. Polubił ją
gdy wędrowali razem na Alaskę. Biedny Frank się załamał po jej stracie. Percy
zastanawiał się czy jego i Piper nie zwerbować, ale nie chciał ich w to
wciągać. Nie chciał przyprawiać ich o więcej cierpień.
Odrzucił
od siebie te smutne myśli, gdy spostrzegł koszulki przewieszone prze swoje
ramię.
– Nico,
ale za to mamy koszulki. Nawet się nie zniszczyły – wyszczerzył zęby w uśmiechu, jak małe dziecko
i pokazał Nico T-shirty w całej ich okazałości.
– Wyglądasz
jak jakiś gościu reklamujący ubrania! – Zaśmiał się syn Hadesa. – Lub
ewentualnie pastę Colgate z tymi twoimi białymi ząbkami!
Na
środku galerii nie zwracając uwagi na biednych ludzi wokół nich przebrali
zakrwawione, brudne, pocięte koszulki na nowiusie bluzeczki. Jakaś Pani z
dzieckiem przeszła obok nich szepcząc pod nosem o szerzącej się pornografii,
pedofilii i homoseksualizmie.
Jednak
herosi nie przejmując się tym zaśmiali się jedynie i ramie w ramie z lepszym
humorem wyszli z galerii w nowych ubraniach, a co najważniejsze – posiadając termos.
***
Wrócili do lasu. Nie mieli co robić w mieście, bo brakowało
im pieniędzy. Za resztę drobniaków kupili trochę taniego i trwałego jedzenia
typu konserwy i mały plecaczek sprzedany na jakimś pchlim targu za grosze. Do
spania lepsza była ściółka leśna niż beton. Przeszli dość spory kawałek, aby
oddalić się od Houston, a przede wszystkim od łowczyń.
Usiedli w końcu na ziemi. Percy oparł się o drzewo, a Nico
po prostu się położył. Oboje byli wykończeni.
Syn Hadesa martwił się o Percy’ego. Wiedział co się z nim
dzieje. Jego też to dopadło tuż po śmierci Bianki. Musiał pomóc chłopakowi, bo
nie chciał żeby stał się maszyną gotową zabijać wszystkich na około
szczególnie, że on aktualnie był najbliżej.
Na razie mieli jednak inny kłopot. Nico wyciągnął rękę i sięgnął
po plecaczek. Podniósł się i usiadł po
turecku. Otworzył klapę i zaczął grzebać we wnętrzu plecaka. Po chwili wyjął z
niego termos, który postawił pomiędzy nim, a Percym.
– No i co teraz? – spytał syn Posejdona bacznie
przyglądając się termosowi.
– Szczerze? Nie wiem – odparł ponuro Nico.
Obaj herosi siedzieli przez chwilę w skupieniu. Myśleli
jakby przywołać Chaos.
– A może tak… – oparł nagle Percy. – Emmm… Chaosie? Jesteś
tam?
Syn Posejdona lekko postukał pięścią w termos. Usłyszał
jednak jedynie dźwięk uderzanego metalu. Żadnego: „Czemu zakłócasz mój
spokój nędzny śmiertelniku?!”. Westchnął.
– Hmm… Chaosie? Twórco wszystkiego co widzimy, czy mógłbyś
nam pomóc? – Nico wstał i ukłonił się do termosu.
Percy prychnął, a następnie się zaśmiał. Nico wyglądał jak
idiota.
– Moja kolej – stwierdził Percy. – O Wszechmocny! Obdarz
nas swoją mocą, pomóż pokonać bogów i zachować świat w jednym kawałku! Błagamy
Cię! – tym razem to Percy bił pokłony w stronę termosu niczym muzułmanin w
stronę Mekki, a Nico dusił się ze śmiechu.
– To nie jest zabawne – warknął Percy.
– Gdybyś się widział! – odparł Nico nadal rechocząc
śmiechem.
– Oczywiście! Cholera, wszystko jest takie zabawne! Po
prostu boki zrywać! – słowa Percy’ego przesiąknięte były jadem, a ton jego
głosu szybko sprowadził Nica na ziemie.
Chłopak spoważniał.
– Masz jakiś realny pomysł? – spytał syn Hadesa.
– To był twój plan! – rzekł nadal zdenerwowany Percy.
– No tak, ale… – Nico nie zdążył dokończyć zdania.
Percy przerwał mu kierując słowa do termosu.
– TY CHOLERNY DUPKU! ŚWIAT TO SOBIE KURWA FAJNIE STORZYĆ, NIE?
A KTO MA ZA TWOJE DECYZJE CIERPIEĆ? MY?! WEŹ NA SIEBIE ODPOWIEDZIALNOŚĆ DO
CHOLERY I POWIEDZ CO MAMY ZROBIĆ! TE TWOJE UKOCHANE TWORY RZĄDZĄ SIĘ
WSZYSTKIMI! MAMY IM USŁUGIWAĆ, A JAK JESTEŚMY NIEPRZYDATNI TO MOJĄ NAS GDZIEŚ!
WSZYSTKO FAJNIE! ZAJEBIŚCIE! MASZ PEWNIE NIEZŁY UBAW, CO?! JESTEŚ KUREWSKO
NIEODPOWIEDZIALNY!!!
Syn Posejdona kopnął termos, który potoczył się po ziemi i
zatrzymał o konar.
– Percy spokojnie, to i tak nic nie da… - zaczął Nico.
Nie dokończył, bo z termosu zaczęła unosić się czarna mgiełka.
Tworzyło się jej coraz więcej i więcej formując ludzką postać. Po chwili mgła
zniknęła, a przed nimi stał jakiś facet.
– Nie ma co masz tupet chłopaku! Jesteś nawet lepszy od
Zeusa, a ten naprawdę umiał pyskować! – Zachichotał.
Percy i Nico zdziwieni spojrzeli po sobie. Nie wierzyli, że
im się uda, a przynajmniej nie w ten sposób. A jednak… Udało się. Teraz trzeba
zobaczyć jak zareaguje Chaos na ich dalszy pomysł. Będzie dobrze jeśli sami nie
zostaną wchłonięci…
Chyba jestem pierwsza ?
OdpowiedzUsuńNo to tak przechodząc do rozdziału . Hm
Boski ,cudo ,fajny ,genialny nic dodać nic ując.
Percy z tym termosem najlepszy . Kiedy next ?
Jej ciesze się, że Ci się podoba! :D
UsuńNie wiem kiedy będzie następny.Może dzisiaj, może za tydzień. Wena coś ostatnio kapryśna. Niby chce pisać, a jak przyjdzie co do czego i mam otworzony word to... nie chce mi się. :P
Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki
Sheila
Witaj, kochana!
OdpowiedzUsuńAaaa :( Nie zdążyłam pierwsza. :(
Ojej, umarłam, gdy zobaczyłam dedykację. *o* Nico musiał mnie wyciągać z Hadesu. Na szczęście ma się te znajomości. xD
Dziękuję za dedykację, nie spodziewałam się! ♥ I to jeszcze rozdział 13, moja ulubiona liczba. :') Dzięki wielkie za miłe słowa, kochana jesteś. ♥
"– Terroryści! Araby! Jaka ja głupia…" Ahahahaahahahhah xD I jak tu nie wybuchnąć śmiechem, skoro atmosfera taka wybuchowa. Rozbroiła mnie ta babka. A ta cała sytuacja z łowczyniami... Bombowo się zrobiło. Dawaj, Percy, pokonaj je wszystkie za jednym zamachem. xD
"Jakaś Pani z dzieckiem przeszła obok nich szepcząc pod nosem o szerzącej się pornografii, pedofilii i homoseksualizmie."
A to już mnie całkiem rozłożyło na łopatki. xD
Jestem jasnowidzem. ^^ ♥ Obawiałam się o to, jak to wyjdzie, ale świetnie sobie poradziłaś. A gdy Percy się wkurzył, to skisłam. Dobrze, że nic nie jadłam, bo być może bym się zakrztusiła. :')
Rozdział świetny! ♥ Wspaniale Ci idzie pisanie! ♥
(Zmień tylko na małe litery te wszystkie zwroty Ci, Tobie, itd. Tego używa się raczej w listach. Ja umieszczam je w tekście, bo zwracam się czytelnika, ale podczas rozmów bohaterów nie są potrzebne.)
Pozdrawiam! Weny życzę! ♥
Eveline
Oj kochana dzięki! :*
UsuńZasłużyłaś na dedykę. :) Jesteś jedną z tych na blogosferze dzięki którym nie żałuje, że założyłam tego bloga. ;)
Taaa... Mój beznadziejny humor. :P Fajnie, że Ci się podobały te fragmenty. :D
Ciesze się, że mi się jakoś to udało opisać! :3 Sama się obawiałam, że nie wyjdzie i mimo wszystko mam jakiś taki niedosyt i moja samokrytyka się odzywa...
Dziękuje, dziękuje, dziękuje! Podniosłaś mnie strasznie na duchu, bo szczerze gdzieś tam wewnątrz cały czas coś mi szpecę, że się do pisania nie nadaję i tego nie umiem. Staram się i ćwiczę, a ćwiczenie czyni mistrzem. Mam nadzieje, że coś z tego wyjdzie.
Ooo, jestem wdzięczna za tą radę. Zawsze się zastanawiałam jak pisać takie zwroty. Człowiek uczy się na błędach.
Dzięki jeszcze raz, pozdrawiam i również życzę weny!
Sheila
Hahaha! Nie po prostu rozwalił system ten rozdział!
OdpowiedzUsuńMoże od początku...
Ta babcia ma jednak wyobraźnie, nazwać Łowczynie terrorystami i Arabami trzeba mieć talent...
Percy jak zawsze wykazuję się swoją inteligencją i rozwala kaloryfer :D a tym czasem Nico, gdzieś zniknął by potem wyskoczyć z niczego i razem z Percym pokonać Łowczynie.
Oczywiście po skończonej walce trzeba się przebrać, nie patrząc na to, że wokół jest pełno osób i że jakaś kobieta zaczęła gadać coś o pedofili, pornografii i homoseksualizmie. A co tam na pewno tam nie ma rzadnych kamer i to nie zostanie uwiecznione na taśmach :P
A te sposoby by przywołać Chaos- brak mi słów. Jednak najskuteczniej drzeć się na termos (może ja też spróbuję... :D). "Nie ma co masz tupet chłopaku! Jesteś nawet lepszy od Zeusa, a ten naprawdę umiał pyskować!"- pierwsze wrażenie zawsze musi zapadać w pamięć :D
Świetny rozdział!
Życzę weny!
Edzia :*
Tak, tak. Mój humor jest dziwny. :P
UsuńCiesze się, że te fragmenty Ci się podobały i że udało mi się opisać przywołanie Chaosu.
Dzięki za wszystko! :*
Pozdrawiam,
Sheila
Dobra, wreszcie postanowiłam ci skomentować bloga. Na ogół bym strzeliła komentarz na 1500 słów, ale piszę na telefonie i jest niewygodnie więc się ścieśnię :)
OdpowiedzUsuńPiszesz bardzo dobrze, chociaż zdarzają ci się błędy, zwłaszcza przy ą i om. Ogólnie nie są to duże błędy, więc można na nie przymknąć oko. Natomiast jeśli chodzi o treść.... ZAJEBISTA!!W życiu nie wpadłabym na te pomysły... Chociaż początek troszkę kulał, jakbyś chciała za dużo rzeczy zrobić na raz, lub nie przemyślała koncepcji to od czasu rozpoczęcia zemsty Percy'ego na Nico jest rewelacyjnie! Termos mnie rozwalił - a myślałam, że tylko ja mam zjebane pomysły :D Jestem ogromnie ciekawa, jak postąpi Chaos. Ogólnie czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy!
PS: Zabrakło mi jednego motywu - Percy przecież wie, że Nico umie przywoływać zmarłych i myślę, że powinien poprosić go o sprowadzenie Annabeth i rodziców aby ich przeprosić, czy coś... Pasowałoby mi to do niego.
Czekam bardzo niecierpliwie na następny rozdział :)
Dzięki za komentarz!
UsuńAh, te błędy. Dzięki, że zwróciłaś na to uwagę. Będę starała się ich nie popełniać.
Raduje się moja dusza, że moje opowiadanie z rozwojem wydarzeń staje się lepsze. To znaczy, że i ja robię postępy w pisaniu.
Jeszcze raz dzięki!
Pozdrawiam,
Sheila
PS. Tak, tak... Ale nie mieli już kasy na jedzenie z McDonalds i nie mają jak ich przywołać. xD A tak serio to nie pomyślałam o tym. Dzięki za podsunięcie pomysłu. Może go wykorzystam. :3 Jeśli pozwolisz...
Dziękuję za dedykację :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze. A Twoje końcówki po prostu zwalają z nóg. Normalnie kosmos. Jak Ty to robisz, dziewczyno???
Percy to rzeczywiście jak kobieta w ciąży. Strasznie humorzasty, aż bym go puknęła w główkę (chłopak zdecydowanie potrzebuje Annabeth). A Nico coraz bardziej zyskuje moją sympatię.
Szkoda, że nie ma Piper, mojej ulubionej bohaterki, przydałaby się z czaromową do tych głupich Łowczyń. Całe szczęście, że chłopacy uciekli tym okropnym dziewczynom, które mają chyba coś nie tak pod sufitem.
Pozdrawiam i życzę weny oraz udanej końcówki wakacji :D
Nie ma za co! ;D
UsuńCiesze się, że Ci się podoba!
Moje końcówki wychodzą tak dlatego, bo zawieszam akcje w momencie, w którym najbardziej chce się czytać dalej. Taka moja złośliwość. xD
Percy... hmmm... Jego zachowanie ma swój powód. Ale to wyjaśnię w którymś z kolejnych rozdziałów.
Tak, też żałuje, że nie ma Piper. Zobaczę co z nią zrobię...
Taa, Łowczynie faktycznie mają coś nie tak pod sufitem. Powinny się ustatkować, czy coś...
Pozdrawiam i nawzajem weny,
Sheila
Według mnie zrób perciper ze percyemu nie bylo smutno :)
OdpowiedzUsuńNieeee... Sorki, ale oni do siebie nie pasują, moim skromnym zdaniem.
UsuńSwietny rozdzial!!(ale przeciesz to wiesz :P)
OdpowiedzUsuńMasz talent do pisania.
Percy i termos cudo.
zycze weny i czekam na next
Pogromczyni ciasteczek.:)
Ps. Weny,Weny i jeszcze raz Weny zycze. :)
Dziękuje!
UsuńDziękuje!
Dziękuje!
Dziękuje!
I nie wiem co jeszcze, zacięłam się. xD
No w każdym razie dziękuje i pozdrawiam!
Sheila