A właśnie mam takie pytanko - jak mi wyszedł fragment oznaczony gwiazdką? Natchnienie przyszło i o 3 w nocy i wtedy też napisałam ten właśnie fragment i nie wiem czy wyszedł. Dobra koniec zanudzania moim gadaniem - miłego czytania!
Tymczasem w Obozie Herosów
Anthony spokojnym krokiem szedł
przez Obóz. Przeczesywał wzrokiem okolicę w poszukiwaniu czarnowłosej
dziewczyny. Jednakowoż nigdzie nie mógł jej znaleźć. Skierował się więc do
domku Aresa pomyślawszy, że mogła pójść do ich przyjaciół.
Ładna
pogoda współgrała z jego nastrojem. Słońce, które jak zwykle w Obozie jasno
świeciło mógł porównywać do siebie. Odkąd z Obozu odszedł Popierdoleusz
Jackson ( jak ostatnio pieszczotliwie go nazywał) stał się
najpotężniejszym herosem wśród obozowiczów i wręcz błyszczał na ich tle. Był
lubiany. Nie mógł się odpędzić od dziewczyn. Ochów i achów na jego temat nie
było końca. Ludzie go podziwiali w przeciwieństwie do tego co myśleli o jego
nędznym bracie. Tamtym gardzili. Anthony uśmiechnął się złośliwie na samą myśl.
Cieszył się, że udało mu się wejść na miejsce tego wypierdka. Nie mógł
zrozumieć co wcześniej widzieli w nim ludzie.
Zauważył
jednak, że brat miał w sobie coś z ojca. Anthony rozgryzł go już przy pierwszym spotkaniu. Charakter
Jackson’a przypominał morze. Tylko, że Percy był jak jego spokojne
usposobienie. Czasami zdarzało mu się nie panować nad emocjami. Wtedy
przypominał sztorm. Robił się porywczy, a złość przyćmiewała mu umysł. Wiele
ludzi, którzy byli niczym statki podczas burzy, pociągnął przez to na dno…
Anthony
lubił robić psychoanalizy. Samego siebie również. Uważał, że również jest jak
morze. W końcu syn Posejdona więc czego się spodziewać? Tylko, że on bardziej
przypominał fale kuszące marynarzy aby wypłynęli na bezkres wód. Jednak nieraz
było to dla nich zgubne… Tony wiedział, że jego charakter przyciąga.
Manipulacje miał opanowaną do perfekcji. Ludzie oczarowani jego osobowością nie
zwracali nawet uwagi na to, że tańczą tak jak on im zagra. Wredny uśmieszek na
jego twarzy stał się jeszcze szerszy o ile było to możliwe.
Szedł
pomiędzy obozowiczami. Przechodząc obok
domków obserwował różne zajęcia, w których uczestniczą półbogowie. Każdy domek
miał jakieś swoje zainteresowania. W końcu dostawali je w genach po wspólnym
ojcu lub matce. Na przykład zauważył, że tuż przed budynkiem przeznaczonym dla
dzieci Hefajstosa powstaje jakaś dziwna maszyna. Natomiast herosi kręcący się
wokół niej z lubością wkręcali coraz to nowsze części. Idąc spoglądał również
na twarze obozowiczów przechodzących obok niego . Dostrzegał uśmiechy ze strony
kolegów lub rumieńce na twarzach koleżanek. Ludzie lubili go i dużo herosów
zabiegało o jego uwagę. Ilość „cześć” na jaką musiał odpowiedzieć przyprawiała
go o ból głowy. To był jeden z minusów bycia sławnym.
W sumie
cieszył się, że tak łatwo zyskał popularność. Nie był na żadnej misji, nie brał
udziału w żadnej wojnie. Wszystko to przeczekał na dnie oceanu. Posejdon go
chronił, a jego boski brat z nim trenował. Tryton nauczył go wielu przydatnych
rzeczy. Ostrzegał go również przed Percym. Z tego co wynikało z ich rozmów to
jego brat nie był lubiany wśród morskich towarzyszy Posejdona. On natomiast
wkradł się w łaski nawet boskiej żony Wodorosta co przecież graniczyło z cudem.
Bo która kobieta lubiłaby bękarta jej męża?
Z
takimi myślami wkroczył do domku Aresa. Na podłodze tłukło się jakiś dwóch
chłopaków kompletnie nie zwracających uwagi na otoczenie. Anthony ominął ich
tylko się uśmiechając. Dzieci boga wojny – czegóż można się spodziewać?
Przeszedł dalej rozglądając się
po obszernym pokoju. Na ścianach wisiały różne rodzaje broni, które odstraszały
każdego kto nie mieszkał w tym domku. Anthony czuł się nieswojo w otoczeniu
takiej ilości żelastwa, która z pewnością nie służyła do zabawy. Ściany
pomalowane zostały na czerwono. Była tylko jedna biała, którą zdobiła imitacja
zakrzepłej krwi. Chociaż kto wie czy to na pewno była podróba? Anthony jak najszybciej pozbył się takich rozważań,
bo na samą myśl żołądek podchodził mu do gardła. Na ścianach wisiało wiele
obrazów ukazujących przeróżne bitwy. Od jakichś prehistorycznych drągali
walących się maczugami począwszy, na teraźniejszej wojnie w Iraku
skończywszy. Parkiet pokryty został
dywanem w kolorze krwistoczerwonym. Przy ścianach były drewniane, masywne
meble. Na regałach widniały książki o strategii, przewodniczeniu w kampaniach
wojennych, taktyce, sztukach walki itp. Czyli krótko mówiąc: milusi domek pełen
rodzinnego ciepełka.
Wreszcie Anthony dostrzegł to
czego szukał. Cztery dziewczyny siedziały w kącie i plotkowały. Widocznie nawet
geny boga wojny nie mogły zmienić nastawienia dziewczyn do gadania o niczym.
Wykrzywił usta w firmowym uśmiechu, ręką przygładził włosy i pewnym krokiem
podszedł do nich.
- Witaj Lenore! – puścił oko w
kierunku dziewczyny.
Czarnowłosa córka Hekate była
jedną z najładniejszych dziewczyn jakie widział. Oczywiście nie pobijała w tym
względzie dziewcząt od Afrodyty, ale Tony nie mógł nie zwrócić uwagi na to, że
jej prosty wygląd czyni ją właśnie jeszcze bardziej wyjątkową. Była zwyczajną
dziewczyną o burzy pofalowanych włosów i ciemnoniebieskich, wręcz granatowych
oczach z głębią. Anthony dostrzegał w jej spojrzeniu mądrość. Od niej samej
emanowała magia i zadziwiająca siła. To właśnie go w niej pociągało. Była
szczupła, ale też nie przesadnie – taka w sam raz. Nie malowała się. Kiedyś gdy
Anthony spytał dlaczego ona wzruszyła ramionami i powiedziała, że po prostu
tego nie lubi. Była taka… naturalna. Z zamyślenia wyrwał go jej głos
.
- Halo, ziemia do Tony’ego! –
machała mu łapą przed oczami. On szybko pacnął ją po dłoni, a ona wyszczerzyła
zęby w złośliwym uśmieszku. – Stoisz tu i się lampisz, a ja zadałam Ci pytanie.
Wersja dla zidiociałych, czyli powtórzę jeszcze raz: Po co mnie szukasz?
Tony parsknął. Zauważył, że
pozostałe dziewczyny, córki Aresa, powstrzymują się od wybuchu śmiechu,
maskując rozbawienie kaszlem. Zaczerwienił się, bo rzadko komu udawało się go
postawić w takiej sytuacji. A jednak Len to potrafiła.
- Lubię przebywać w twoim
towarzystwie – powiedział szybko wzruszając ramionami.
- Jakbyś nie zauważył jestem
zajęta – stwierdziła wpatrując się w swoje paznokcie u prawej dłoni.
- Teraz przez dziewczyny, czy
ogólnie przez jakiegoś faceta? – spytał niewinnie chłopak kontynuując jej grę.
Dziewczyna zgromiła go wzrokiem.
-
A idź do diabła! Dobrze wiesz, że nikt by nawet nie zwrócił na mnie
uwagi mając pod nosem tyle piękności od bogini miłości - po chwili zastanowienia wesoło dodała - Ale
mi się zrymowało!
Tony uśmiechnął się z
politowaniem. Ta dziewczyna nie zdawała sobie sprawy jak działa na facetów. A
przynajmniej na niego.
- To idziesz czy nie? - spytał
zniecierpliwiony.
Dziewczyna wywróciła oczami i
przepraszająco spojrzała w kierunku koleżanek.
- Rozmowę dokończymy później.
Teraz muszę zająć się dzieckiem ...
- Ej! - wrzasnął wkurzony, ale jednocześnie
rozbawiony Tony. Córki Aresa nie mogły się już dłużej powstrzymać od śmiechu. Ryczały tak głośno,
że jakichś ich biedny brat, który akurat czytał książkę krzyknął w ich kierunku
:
- Głośniej nie można!?
- Można, ale nie chcemy ci
przeszkadzać Lee - parsknęła rudowłosa o
imieniu Robyn.
Lee rzucił w nią poduszką żeby
się uciszyła. I wtedy rozpętała się
wojna... Tony nawet nie zorientował się jak to się stało. Dziewczyny
odpowiedziały bratu tym samym i po chwili ktoś inny rzucił w nie poduchą. Reszcie
się to spodobało i zaczęła się wielka bitwa. Domek Aresa w jednej chwili zaczął
przypominać pobojowisko. Wszyscy naokoło tłukli się poduszkami. Było to aż nie
do uwierzenia, że jeden ostrzegawczy
cios mający przynieść cisze rozpętał piekło i przerażający gwar. Tony zauważył biednego
Lee zatykającego sobie rękami uszy i próbującego skupić się na lekturze. Oprócz
niego nie wdanymi w jatkę osobami był on sam i Lennie - mówiąc zdrobniale.
- Chodźmy od tej zgrai brutali
- powiedział śmiejąc się pod nosem.
- Masz poduszkofobie, że tak szybko chcesz zwiać? - dlaczego od
niej zawsze musi zalatywać nieudanym sarkazmem?
-Nie, ja po prostu umiem
kontrolować zwierzęce instynkty -
mruknął co wywołało chichot u córki Hekate.
-Masz racje chodźmy stąd.
Unikając latających poduszek i
dzieci Aresa w szale bitewnym wyszli na zewnątrz. Zobaczyli parę osób, które wręcz przebiegały obok czerwonego
budynku aby tylko nie zwrócić uwagi wdanych już w walkę dzieci Aresa. Takie spotkanie mogłoby się skończyć źle
- szczególnie jeśli ktoś dodatkowo miał
z którymś na pieńku.
Tony wciągnął głęboko powietrze.
W domku było duszno, a na zewnątrz
zrobiło się całkiem przyjemnie. Zbliżał się wieczór, który dawał wytchnienie
jeśli chodzi o temperaturę powietrza. W ciągu dnia dochodziło do czterdziestu
stopni Celsjusza. Teraz jednak wiał przyjemny wiaterek.
- To gdzie mnie zabierasz?
- A chodź byle gdzie. Po prostu
pogadajmy - Tony pokazał ręką pierwszy lepszy kierunek i tam też się
skierowali
.
- To o czym chcesz się ze mną
podzielić? Jakieś ploteczki ze świata bogów?
Tony prychnął.
- Nie rozmawiam z ojcem tak
często jak ci się wydaje.
Dziewczyna posmutniała.
- Nikt się nie kontaktuje często
z boskimi rodzicami...
Chłopak westchnął.
- Wiem ale brakuje mi ojca...
Czuje się samotny. Mam jedynie brata nieudacznika...
Dziewczyna zesztywniała. Usta
zacisnęła w wąską linie. Tony przygryzł wargę.
Widział, że popełnił błąd.
- Anthony Gay'u zabraniam ci tak
mówić o Percym. Znasz moje zdanie. Wszyscy go porzucili po tym wszystkim...
- Gdyby nie był głupi to na pewno
by do czegoś takiego nie doszło! – oponował Tony.
- To nie była jego wina tylko
Nica! -
warknęła dziewczyna, a chłopak wiedział, że powinien odpuścić. Nie
zrobił jednak tego.
- Ja umiałbym uratować tych których
kocham! On był kretynem patrzącym na czubek swojego nosa! - Tony
wręcz gotował się ze złości. Jak ona w ogóle była wstanie bronić tego idioty?!
- Na czubek swojego nosa? - dziewczyna zaśmiała się złowrogo - Przecież
on był znany z przedkładania życia innych ponad swoje!
Mierzyli się wzrokiem. Tony nie rozumiał o co jej chodziło. Percy był głupkiem i dziwakiem - w tej chwili każdy w obozie tak uważał.
Dlaczego ona musi go zawsze bronić? Może ona była w nim zakochana? Odgonił od
siebie tą myśl, bo zebrało mu się na wymioty. Lennie była jego i nikt nie miał
prawa mu jej odebrać. A w szczególności
ten jego zidiociały braciszek! Nie rozumiał czemu tak ceniła Popierdeleusa.
Przecież on był nikim. Był bezwartościowy. Każdy to wiedział. Czemu ona nie mogła
przyjąć tego do wiadomości?
- Emm... Mogę przeszkodzić? - usłyszeli czyjś głos.
Obok nich przechodziła nowa
wyrocznia - Margot . Miała szesnaście
lat i była żywiołową brunetką o zielonych oczach.
- NIE! - warknęli
na nią w tym samym momencie Lenore i Anthony.
I wtedy coś się stało. Kłótnie
Len i Tony’ego przerwało dziwne zjawisko. Całkiem zapomnieli o czym rozmawiali.
Wpatrywali się w Margot z szeroko otwartymi oczami. Najpierw był zielony
dymek, a następnie głos, który wydobywał się z ust dziewczyny. Nie należał jednak do niej. Głos ten był
przerażający, mroczny, a zarazem tajemniczy i mistyczny. Anthony’emu włosy stanęły
dęba. To wszystko napawało go strachem. Wypowiedziała takie oto słowa:
Próżnia, od której wszystko pochodzi, niebezpieczeństwo stwarza,
Razem z synem morza i śmierci boskiemu światu zagraża.
Tylko brat zdrajcy świat może uratować,
Z dwójką przyjaciół śmierć wrogą przyjdzie zgotować.
Jednak jeśli podąży rozpaczy i smutku drogą,
Nawet wszechmocni bogowie sobie nie pomogą.
Olimp upadnie, nie zostanie kamień na kamieniu,
A świat bogów i herosów ulegnie zniszczeniu.*
Po chwili wróciła do normalności.
Natomiast Lenore i Tony stali jak wryci.
- To dlatego mnie do was ciągnęło
- mruknęła bardziej do siebie niż do
nich. - Jak brzmiała przepowiednia?
- tym razem słowa skierowała w stronę
świadków.
Tony powtórzył jej słowo w słowo.
- Musimy powiedzieć Panu D i
Chejronowi - stwierdziła blada jak trup
wyrocznia.
Tony niechętnie przyznał jej
racje. Mimo wszystko uważał, że całkowitą nie odpowiedzialnością jest to że
Obóz prowadził koń i pijak. To było
godne pożałowania. Ale musieli się do
kogoś zwrócić. Wyboru nie było. Po
chwili ruszyli, aby wesoło poinformować opiekunów, że szykuje się kolejna
ciekawa misja, od której zależy życie bogów i herosów.
Dobra, już się ogarnęłam i zabieram się do komentowania Twojego bloga. Przepraszam za długą nieobecność.
OdpowiedzUsuńLenore już lubię. Broni Percy'ego (którego mi szkoda i uważam, że nikt nie chce go nawet zrozumieć), a to jest dla niej na plus.
Tony za to mnie strasznie irytuje, bo jest lalusiem (i pośrednio dlatego, że uważa się za lepszego od Persiaka, którego uwielbiam). Mam nadzieję, że Lenore się w nim nie zakocha, bo wtedy się zabiję.
Co się stało z Rachel? Okay, nieważne, przyjmuję, że zginęła (i zaczyna się ryk... żartuję, ale na serio jestem smutna).
Przepowiednia - hm... dosyć intrygująca. Czuję, że od niej uzależniłaś dalszą część opowiadania, ale i tak postanowiłam się pobawić w interpretację:
Nico zamierza spowodować powrót Chaosu na świecie i/lub powrót najstarszych bogów (Uranos, Pontos). Tony (z Len i kimś jeszcze) ma zapobiec temu. W międzyczasie misji Len (czy kogoś tam innego, ważnego dla Tony'ego) spotyka los rodziców Percy'ego. Tony zatraca się w smutku, bogowie są bezbronni i zostają obaleni, a Percy i Nico tryumfują.
To tylko takie moje przemyślenia, ale mam nadzieję, że chociaż w części będą się zgadzać z tym, co planujesz.
A, jeszcze powracając do tematu Tony'ego: nienawidzę go za to, że traktuje Lenore jako swoją własność. Najchętniej weszłabym do Twojego opowiadania i:
->przywaliła mu parę razy, by coś zrozumiał
->wygarnęłabym, co o nim myślę
->Poszła na Olimp, powyzywałaby bogów, wyjaśniła, co czuje Percy (krzycąc i drąc się)
->pomogła Nicowi i Percy'emu w zemście.
(Chyba trochę mnie poniosło)
Rozdział świetny, o przepowiedni się już wypowiedziałam, więc zostaje mi do powiedzenia jedno: JUŻ CHCĘ NEXTA!
Weny!
Nike
PS: Szczerbuś Cię pozdrawia!
Jej dzięki za taki długi komentarz! :3
UsuńJeśli chodzi o Rachel to zginęła (było na samym początku jak Piper mówiła Percy'emu kto zginął).
Co do Lenore... Hmmm... Też ją lubię! :D Mam nadzieje, że uda mi się stworzyć ją jako postać tak, jak mój móżdżek sobie to obmyślił.
Co do przepowiedni - w niektórych momentach masz racje ;). W przyszłych rozdziałach okaże się co dobrze wymyśliłaś.
Jeśli chodzi o wchodzenie do opowiadania: Wiesz co? Wcale Cię nie poniosło - jak ja to pisze to mam ochotę zrobić dokładnie to samo! :P
Jeśli chodzi o next - po Twoim komentarzu od razu chce się pisać. :)
Dziękuje, pozdrawiam i również życzę Ci weny! :)
Sheila
PS: Szczerbuś! <3 Podziękuj mu i powiedz, że ja również go pozdrawiam! :D
Super ,super ,super ......rozdział !!!!!
OdpowiedzUsuńPrzepowiednia Ci się udała. :P
Robi się coraz ciekawiej....
Pisz szybko , bo umre z ciekawosci co dalej sie stanie !!
Pozdrawiam, twoja wierna czytelniczka
Ps.Niech Pan Wen będzie z Tobą !! :)
Ps.2. czekam na next :)
Dziękuje! :D
UsuńCiesze się, że komuś się to to podoba, więc... Zbieram się do pisania! :) Takie komentarze jak Twój naprawdę motywują!
Pozdrawiam i jeszcze raz wielkie, wielkie dzięki! <3
Sheila
Rozdział jak zwykle super xD Naprawdę znakomicie (Ale po co Ci to mówić skoro tak jest zawsze? xD) Każdy rozdział jest naprawdę dopracowany i to widać gołym okiem xD (Rick powinien być dumny z takich fanów xD) Co do przepowiedni to ja uważam,że ona jest wspaniała xD Pewnie tą przepowiednie najdłużej pisałaś xD (Swoją drogą,ja zawsze wymyślam coś,żeby przepowiedni nie pisać,bo mi to nie wychodzi xD) Czekam na next xD Bo zapowiada się bardzo ciekawie xD Życzę weny :D
OdpowiedzUsuńPozdrawia Cherry xD
Dziękuje! :D
UsuńCiesze się, że uważasz, że ten rozdział jest dopracowany. Ja w sumie tak siadam i pisze, a jak już napisze to raz przeczytam, poprawiam jakieś błędy i myślę: "A dobra wstawiam będzie dobrze", a jednak w podświadomości krzyczy, że beznadziejne i powinnam nad tym jeszcze popracować. No cóż wewnętrzny krytyk...
Czy ja wiem czy najdłużej przepowiednie... Tak w sumie to też myślałam, że z tym zejdzie, a tu trach! Godzina 3 w nocy, pomysł i w 5 minut napisana przepowiednia. :P
Dzięki jeszcze raz.
Pozdrawiam,
Sheila
PS. Uwielbiam to "xD" na końcu każdego zdania w Twoim komentarzu ( no prawie każdego, bo raz jet ":D"). :P
Rozdział genialny jak zawsze . Jak ja zazdroszczę ci talentu . Chciałabym pisać jak ty . Wiesz co do mnie też natchnienie przychodzi w nocy tylko ,że ja w tedy nie mogę pisać . Przepowiednia wspaniała jak chce już żeby się spełniła i wyjaśniła ,ale wiem ,że tak nie może być ;(
OdpowiedzUsuńDawaj szybko nexta ,bo napuszczę na ciebie brata Cerberka oraz cię przeklnę.
Pozdrawiam i życzę weny .
A tam... Gdzie ja mam talent? Pisze, bo lubię, ale talentu w tym nie widzę - w moim wieku ludzie książki wydają, a ja zaczynam bloga pisać. :P
UsuńCo do przepowiedni - wyjaśni się i to dość szybko, bo pisze również ze strony Nica i Percy'ego, a przecież to ich działań przepowiednia dotyczy.
Dziękuje za komentarz i pozdrawiam, :*
Sheila
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTwojego bloga czytam z otwartą buzią i podziwem w oczach (na serio, nie chciałam żeby to wyszło aż tak poetycko, ale cóż...), po prostu ciężko się oderwać. Mogłyby być burze, ulewy, Apokalipsa, atak wściekłych małp i Bóg wie co jeszcze, a ja po prostu bym siedziała w tej samej pozycji i gapiła się w komputer, zupełnie nic nie zauważając. A co do przepowiedni to bardzo fajna i już zaczęłam prace nad jej interpretacją na milion sposobów. Jest tajemnicza i w ogóle. Jedyne do czego się mogę przyczepić (wiem, jestem trochę wredna, wybacz) to, że jest trochę dłuuuuuuga, trochę zbyt długa. Ale nie da się wymyślić idealnej przepowiedni, no chyba, że jest się wyrocznią delficką, ale one się odurzały etylenem, więc może lepiej jeśli pozostaniemy przy tych niedoskonałych :D
OdpowiedzUsuńKurde wiedziałam, że za mało tego etylenu... No cóż - trudno się mówi. :P
UsuńCiesze się, że moje opowiadanie tak na kogoś wpływa. :) Nie myślałam, że uda mi się kogokolwiek nim zainteresować, więc... Mam radochę, ale to i tak mało powiedziane. Strasznie się ciesze! :D
Dziękuje i pozdrawiam! :)
Sheila
Witaj!
OdpowiedzUsuńNa początku nie mogłam się zorientować, co się dzieje, ale już chwilę potem mój mózg na nowo włączył myślenie i było już w porządku. :D
Genialna przepowiednia! Gdyby nie to, że w moim przypadku godzina dziesiąta na wieczór i myślenie nie idą ze sobą w parze, pewnie już bym rozważała, co może ona zwiastować. Zaciekawiłaś mnie, muszę przyznać. Według mnie jest idealna co do długości i zachowała tę konieczną nutę tajemniczości i wrażenia niepokoju. Tak, świetnie. :D
Tony to chyba dawno po ryju nie dostał. *podwija rękawy* Mam szczerą nadzieję, że jak mu się Percy kiedyś odwinie, to mu ten idealny uśmieszek zgaśnie. No po prostu zabić, zakopać, odkopać i zabić raz jeszcze dla pewności. xD Zwykle nie mam nic do tych "złych" postaci, ale w jego przypadku naprawdę mnie nerwica bierze, gdy tylko o nim myślę. GGGGRRRR
Len w zasadzie przekonała mnie do siebie tym, że stanęła po stronie Percy'ego. Ale o nie, nie, nie. Nie ma tak łatwo, będę ją mieć na oku. *mruży podejrzliwie oczy*
Gdy tylko przeczytałam o nowej wyroczni, moją reakcją było coś w stylu: WUT? A gdzie Rachel? :D Co z nią? Zaginęła w akcji? Wsiąkła gdzieś? xD No nie wim, ale mam nadzieję, że się dowim. Po prostu ciekawa jestem. :D
3 w nocy? Człowieku ja o tej porze śpię. (Spaaanieee <3) Raczej nic inteligentnego bym o tej porze nie wymyśliła. xD Szacun.
Jestem z Cb dumna. :3 Genialną historię nam tu tworzysz. :D
Weny, weny i weny. I motywacji. A no i nie zapominaj o wenie. (Po dziesiątej, rozumiesz. I tak jeszcze nie będę spać jakiś czas, ale mój mózg już się buntuje. xD)
No zapomniałabym: weny! xDDDDD
Pozdrawiam serdecznie!
Eveline
Łołołoł, ale żeś się rozpisała! :D Fajnie się czyta takie komentarze - szkoda, że ja takich pisać nie umiem :c . Jeszcze się nauczę. :)
UsuńJeśli chodzi o pisanie i kontaktowanie w nocy - w czasie roku szkolnego to o 23 już śpię, a od 21 już nie kontaktuje zbyt dobrze. Ale wiesz jak w wakacje śpi się do 12 i wnerwia się tym swoich rodziców... W nocy nie czuje się śpiąca po prostu. :P
Kurcze przez Twoje myśli o Tonym zastanawiam się czy dobrze myślę co z nim zrobić... No cóż - też mam nadzieje, że Percy'emu uda się doprowadzić Tony'ego w pewnym momencie do stanu krytycznego - ale nie wiem czy uda mi się napisać taką scenę. Wyjdzie w praniu.
Lenore... Ja ją lubię jako postać, ale zobaczę co z nią mój mózg zrobi z nią dalej.
Rachel nie żyje. Była przy osobach wymienianych przez Piper, które niestety zginęły na wojnie...
Och, chyba zapomniałaś pożyczyć mi weny :c. A nie jednak jest. Trzy razy w jednym zdaniu. I potem w jeszcze jednym. Oooo - widzę w jeszcze jednym! :P
Dziękuje Ci bardzo i nawzajem weny życzę! :D
Sheila
Niespodzianka. Zaskoczę Cię moją odpowiedzią na odpowiedź komentarza. A co mi tam, kto bogatemu zabroni, nie? :D
UsuńW wakacje wiadomo, że chodzi się później spać. Ale to wcale nie oznacza, że mój przemęczony mózg nie jest przemęczony od wczesnych godzin. Czasem się jest zmęczonym swoim zmęczeniem.
A tak mnie naszło. :3 Tony'ego raczej na powitanie bym nie uściskała (no chyba, że pięścią po ryju xD) ale wiesz. Poczekam na taką scenę, nie musisz się śpieszyć. Ja jestem człowiek cierpliwy w swej niecierpliwości. (Jejuuu Jakie mi masła maślane wychodzą. Normalnie jak w moich cytatach do rozdziałów. O.o Wena; trza się brać do roboty.)
Aaaaa!!!! Rzeczywiście. *robi facepalma* Wybacz, ale ich aż tyle zginęło, że po prostu mi wyleciało z głowy. :'(
Ojej! Jak mogłam zapomnieć. xD
Dziękuję za wenę! Wzajemnie!
PS. Jak to nie umiesz pisać długich komów? Ten jest długi. :D
Nie zapominaj o wenie! Wena musi być.
Pozdrawiam,
Eveline
Dlaczego Twoje komentarze mnie rozwalają? :P
UsuńRozumiem Cię kwestii zmęczenia, bo mimo wszystko nieraz około 22 mój umysł zbliżony jest do umysłu ameby właśnie z powodu chęci spania <3. Ostatnio tylko prowadzę taki nocny tryb życia. ;)
Może uda mi się skontaktować z Tonym to powiem mu, że jakaś dziewczyna chętnie go "uściska". xD
O widzisz - życzyłam weny no i proszę! Od razu przyszła. :P
Co do długości komentów - odpowiadać umiem, ale do czyiś opowiadań pisać nie potrafię. Zawsze wychodzi coś w stylu "Świetnie! Pisz dalej!" plus jakieś zdanie na temat treści, a mnie irytuje, że nie potrafię napisać czegoś więcej, tak od serca. xD Jednak będę się starać...
Dzięki jeszcze raz! :*
Sheila
rozdział super extra fajowy i na dodatek jaki zaskakujący. przepowiednia zajebista
OdpowiedzUsuńbrat percego to jest gowno zaraz mu przywale równo + ZRYMOWALAM
hymm Lenor.... KOCHAM JĄ !!!! JEDYNĄ LUBI MOJEGO BRATA C:
W domku Aresa brakuje Clarisse :'(
szablon wyszedł ci bardzo ładnie.
Dzięki
UsuńClarisse poszła do piachu..
Zresztą wszyscy w tym opowiadaniu wąchają kwiatki od spodu.
Takie życie herosa - mówi się trudno.
Len - kurcze zastanawiam się co zrobić z tą postacią... Na pewno coś wymyśle.
Pozdrawiam i dziękuje
Sheila
Anthony Gay - jego nazwisko mnie rozwalilo prawie jak Gej huhuhu.... posikalam się że śmiechu XDDD
OdpowiedzUsuńHmmm - to nazwisko był już wcześniej wspomniane. :P
UsuńAle co do tego to gay z angielskiego znaczy radosny. Oznacza to również gej... Ale przyjmijmy tą pierwszą wersje ( nie ja wcale go tak specjalnie nie nazwałam xD )
Nienawidzę bloggera! Już któryś raz próbuję napisać ten komentarz.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się odwiedzin u Tony'ego, ale szczerze mówiąc to podoba mi się to.
Nasz sławny Antony ma słabość do Lennie ^^ a ona broni Percy'ego- kocham!
W sumie to zaskoczyła mnie przepowiednia, ale czekaj po raz kolejny jest coś czego się niespodziewam, co poprostu uwielbiam. Świetnie ci wyszła kolejna Wielka Przepowiednia :D, ale szczerze to jestem za Percy'm i Nico.
Popierdeleusz, gdyby nie to, że siedziałam na ganku, a wokół było pełno osób leżałabym ze śmiechu na ziemi. Antony ma jednak talent do pieszczotliwych przezwisk :D
Mam nadzieje, że będzie wiecej takich przeskoków do Tony'ego, bo jak o nim czytam to mam ochotę, albo go zabić, albo go wyśmiać (raczej jednak to drugie). On jest głupi, a wszyscy, którzy go lubią podzielają jego poziom inteligencji.
Co do poprzedniego komentarza to tak chodziło mi o Luke'a Castellana, tylko wtedy za nic nie pamiętał jego nazwiska.
Życzę weny!
Edzia :*
Jej dziękuje! :*
UsuńOh ten Tony. Nie lubię tej postaci, a jednocześnie w sumie mi go szkoda. Bo nie widzi, że jest głupi. Taki arogancki dupek z niego...
Ciesze się, że przepowiednia wyszła. To dzięki temu, że wena przyszła.
Taaa... Popierdeleusz. - takie milusie...
Dzięki jeszcze raz za komentarz.
Pozdrawiam,
Sheila :)