Muzyka

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 3 cz.2

Percy był już zmęczony ciągłym nękaniem się wspomnieniami. To ostatnie uświadomiło mu, że zawsze najbardziej bał się odrzucenia przez osoby bliskie… Dlatego wizja ta, tak bardzo go przerażała. Wiedział, że to nie było naprawdę. Ten mały gnojek Nico czegoś mu dosypał, powodując silne halucynacje. Podczas bitwy mogło się to dla syna Posejdona skończyć tragicznie…. Jednak dostał jedynie wstrząśnienie mózgu i lekko pękła mu czaszka. Gigant, z którym walczył, uderzył Percy’ego tak, że ten gruchnął o ścianę. Z tego co słyszał w pewnym momencie walki, stanął naglę i zaczął wykrzykiwać imię Annabeth, mamy i Paula. No, a potem poleciał w powietrze… Pałeczkę przejął Jason pomagając Posejdonowi w pokonaniu wroga. Tego dnia blondyn był bohaterem. Zniszczył razem z Posejdonem i Zeusem pięciu gigantów, a następnie przeszkodził Gai w odrodzeniu się. Pokierował również oddziałem herosów, którzy wybili pawie wszystkie potwory biorące udział w bitwie. Taaak… Jason był uważany za bohatera, a dziewczyny w obu Obozach nosiły koszulki z jego imieniem. Percy nie zdziwiłby się gdyby mdlały na jego widok… Podobno, mimo że herosi nie mogli używać sprzętów elektronicznych, założono nawet fanpage Jasona. Jeśli chodzi o pocztę syna Zeusa to codziennie odbierał on pełno spamu od anonimowych wielbicielek, które pisały rzeczy typu: „Gdy Cię widzę to już pół orgazmu” . Czyli krótko mówiąc stary przyjaciel Percy’ego miał przerąbane… Jednak nie tak bardzo jak Syn Posejdona… Chłopak położył się na miękkim piasku, zamknął oczy i próbował zmierzyć się ze swoimi dalszymi wspomnieniami…

Czerń… Wszędzie czerń… I ból. Percy otworzył oczy, lecz prawie natychmiast z powrotem je zamknął. Jego oczy nie były wystarczająco przyzwyczajone do światła. Powoli odzyskując przytomność i wzro,k chłopak próbował zorientować się w sytuacji. Leżał w Obozie Herosów, w swoim domku. Obok siebie zobaczył Piper. Wyglądała dość mizernie, ale była uśmiechnięta. Wojna wykańcza. Percy coś o tym wiedział.
- Obudziłeś się… - rzekła dziewczyna. – Jak się czujesz?
- Bywało lepiej – odpowiedział Percy krzywiąc się. – Ale bywało również gorzej.
- Dobrze, że się obudziłeś… Bogowie chcieli żebyś był na ich audiencji kończącej wojnę. I ja.. – Piper umilkła patrząc na chłopaka. Przygryzła wargę, jakby zastanawiając się czy powinna o to pytać. Po chwili wahania kontynuowała, zniżając głos do szeptu – I ja chciałam się Ciebie zapytać, co widziałeś… Ja byłam niedaleko – walczyłam z jakimś gigantem, razem z mamą i paroma innymi herosami. Widziałam, ze byłeś przerażony… Zacząłeś płakać… Błagać o wybaczenie. Następnie wywoływałeś imiona zmarłych… Byliśmy przerażeni! Posejdon sobie nie radził… Próbował  przywołać Cię do porządku. Chciał, żebyś…
Piper wzięła głęboki oddech i wypuszczając powietrze, jednym tchem powiedziała dalej:
- Żebyś przestał się mazać … Zaczął Cię przeklinać, bo przez twoje dziwne zachowanie o mało nie został „wyparowany” przez giganta… Przepraszam, że Ci to mówię, ale chciałam Cię przygotować… Ostatnio nastawienie bogów, co do Ciebie uległo, no cóż… zmianie. Więc nie spodziewaj się ciepłego przywitania. I… Czy podzielisz się ze mną co się stało, że tak w środku bitwy…?
Percy zrozumiał. Piper martwiła się o niego. Było to miłe z jej strony. Omijając szczegóły, opowiedział co się mniej więcej stało. Dziewczyna słuchała w skupieniu, co jakiś czas kiwając głową, że rozumie. Chwyciła go za dłoń, żeby dodać mu otuchy. Dzięki temu małemu gestowi Percy’emu  zrobiło się ciepło na sercu. Traktował córkę Afrodyty nieco jak młodszą siostrę… Lubił Piper za to, że była taką ciepłą osobą. Ich wspólną cechą było martwienie się o najbliższych. Wiedział, że Piper dla swojego ojca i chłopaka zrobiłaby wszystko. Gdy skończył uśmiechnęła się smutno, jakby próbując dodać mu otuchy. Tym razem w głowie Percy’ego pojawiło się pytanie, na które nie za bardzo chciał znać odpowiedź. Wiedział jednak, że prędzej czy później i tak się dowie. Spytał więc:
- Jak przebiegła bitwa? Czy… czy dużo osób…? – nie mogło przejść mu to przez gardło. Wziął wdech i szybko dopytał – Czy dużo osób zginęło?
Piper popatrzyła na Percy’ego ze smutkiem w oczach.
- Wygraliśmy, ale zapłaciliśmy za zwycięstwo straszną cenę. Nie żyje ponad połowa herosów z obu Obozów. Zginęła Thalia, Clarisse, Hazel, Leo, Tyson, Grower, Rachel…  I wielu, wielu innych. Nie zdołaliśmy uratować Reyny… Frank się załamał i próbował popełnić samobójstwo… Nic już nie jest takie jak dawniej. Wydaje mi się, że nawet Jason się zmienił. Teraz jest taki… sławny. Mam wrażenie, że jestem dla niego jak piąte koło u wozu…
Percy, gdy to usłyszał załamał się zupełnie. Nie miał rodziny, dziewczyny, a teraz… Teraz stracił nawet przyjaciół. Większość ludzi, których kochał - odeszła. Zamknął oczy. Przywołał ich twarze. Miał tyle wspomnień związanych z tymi osobami… A oni już nigdy do niego nie wrócą. Uświadomił sobie, że Piper również z tym wszystkim jest źle. Nie wiedział jak to wygląda, lecz z rozmowy z dziewczyną wywnioskował, że sława przewróciła Jasonowi w głowie. Pewnie dlatego córka Afrodyty przyszła do niego… Nie miała do kogo się zwrócić. Tak jak zresztą on. Współczuł również Frankowi – wiedział co to znaczy stracić dziewczynę, którą się kochało nad życie.  Percy również cierpiał po stracie Hazel. Biedna, również była wytrącona z równowagi przez… W Percym wezbrała złość. Przez Nica! Najchętniej rozszarpałby go na strzępy. Piper zauważyła tą zmianę nastroju u chłopaka. Chyba zrozumiała na kogo zrzuca winę za to co się stało…
- Percy… Ja już pójdę. Przepraszam, ale… chciałam się jeszcze rozmówić z Jasonem.
Syn Posejdona skinął głową na znak, że rozumie. Dziewczyna puściła jego dłoń i mozolnym krokiem skierowała się w kierunku wyjścia. Przy drzwiach przystanęła i jeszcze raz popatrzyła smutno na chłopaka. Pomachała mu i wybiegła na zewnątrz… Percy został sam… Nie tylko w domku, lecz i na świecie. Została tylko garstka osób, które go jako tako znały, ale z którymi nie był jakoś specjalnie związany.  Wtuliwszy się w poduszkę znów zaczął płakać…

***

Nadszedł czas audiencji. Percy razem z grupką przyjaciół – Jasonem, Piper i paroma innymi co bardziej zasłużonymi herosami – wyruszył na 600 piętro. Empire State Building  Gdy wyszli zobaczył widok, który za każdym razem go zaskakiwał. Wielopoziomowe eleganckie rezydencje połączone ze sobą tworzyły wielki pałac na Olimpie. Biały marmur oświetlany promieniami Słońca wyglądał przepięknie. Jednak gdy Percy przechodził pomiędzy budynkami czul przygnębienie… Olimp miała odnowić Annabeth. Nie zdążyła tego zrobić. Życie skończyło się dla niej stanowczo zbyt szybko… Snując się powoli w stronę sali, do której mieli być przyjęci, byli obserwowani przez innych mieszkańców Olimpu. Percy słyszał szepty o sobie. Doszło do niego coś o tym, że jest beznadziejny, że nie pomógł Posejdonowi gdy tego potrzebował i jeszcze inne gorsze rzeczy, których wolał nawet do siebie nie dopuszczać… Weszli do sali. Zobaczył bogów siedzących na tronach. Wszyscy im się przyglądali. Percy bał się spojrzeć na ojca. W końcu się przemógł i zerknął w jego kierunku. Oczy Posejdona wyrażały gniew i pogardę. Percy wiedział, że to spojrzenie jest przeznaczone dla niego. Szybko odwrócił wzrok. Bał się. Bogowie ukażą go za to, że był nieostrożny i mógł przez to doprowadzić do przegranej. Audiencja się rozpoczęła… Percy nie słuchał uważnie kogo za co nagradzają. Usłyszał tylko, że Jasonowi zaproponowano nieśmiertelność, tak jak niegdyś jemu. Tyle, że syn Zeusa przyjął ofertę. Percy spojrzał smętnie na Piper, która smutna wpatrywała się w swojego chłopaka. Dziewczyna obdarowana została przez bogów jakimś magicznym przedmiotem. Chłopak nie był do końca pewny co to jest, ale wiedział jedno – nigdy nie zastąpi to Piper Jasona.
- Perseusz Jackson – wywołał go Zeus. Wśród bogów zaczęły się szepty. Percy przełknął ślinę i wystąpił przed obliczę Gromowładnego.
- Jestem – rzekł.
Wtedy ze swego tronu podniósł się Posejdon . Posłał Percy’emu gniewne spojrzenie i bez zezwolenia swojego brata zaczął mówić gorzkim tonem:
-Zawiodłeś mnie synu. Gdy prosiłem Cię o pomoc w walce ty cofnąłeś się do przeszłych wydarzeń, rozpraszając się… Przez to zostałeś znokautowany. Być może gdybyś pozostał przytomny i zdatny do walki nie zginęłoby tak wielu, ze względu na twój faktyczny talent. Jednak ty nie byłeś w stanie zająć się innymi, a myślałeś tylko o sobie i swoich problemach… Myślałem, że możemy na tobie bardziej polegać… Pomyliłem się co do Ciebie, Percy…
Chłopak stał taki bezradny w śród tłumu łypiących na niego bogów. Nie wiedział co powiedzieć. Czy przyznanie, że wizje spowodowane były czymś dosypanym mu do jedzenia, coś mu da? Wątpił, bo przecież to będzie świadczyło o jego jeszcze większej nieostrożności.
- Przepraszam – rzekł cicho Percy pochylając głowę.
Wtedy wstał Zeus. Obrzucił Percy’ego złowrogim spojrzeniem. Następnie popatrzył na brata spod zmarszczonych brwi i wykonał gest by Posejdon usiadł
- Po pierwsze: jak śmiecie obaj odzywać się bez mojej zgody?! Chyba ja tu rządze o ile dobrze pamiętam, nie?! Jak zwykle się mnie ignoruje!  A po drugie – muszę przyznać Posejdonowi rację…  Jesteś małym, bezwartościowym, egoistycznym śmieciem. Najchętniej rozwaliłbym Cię piorunem. Jednak inni bogowie stwierdzili, że mimo wszystko w całej wojnie się jakoś zasłużyłeś, dlatego darujemy Ci życie. Potraktuj to jako nagrodę. A teraz – zejdź mi z oczu!!!
Percy szybko się oddalił. Czuł jednak, że spojrzenia wszystkich są skupione właśnie na nim. Nie dziwił im się w sumie – sam by się wpatrywał w człowieka, na którego nawrzeszczałby Zeus. Wiedział, że rozgniewał bogów, jednak nie rozumiał ich postępowania. Przecież on nie zrobił nic złego – ba, zrobił naprawdę dużo dobrego. Oni jednak potraktowali go… Tak, potraktowali go dokładnie tak jak go nazwali. Jak śmiecia. Nawet jego ojciec się od niego odwrócił. Percy miał dość. Chciał jak najszybciej wrócić do Obozu i zamknąć się w swoim domku…

To było ostatnie z męczących Percy’ego wspomnień. Wrócił do obozu, jednak tam nie znalazł pocieszenia… Okazało się, że Piper wyjeżdża do swojego ojca. Frank całkowicie zamknął się w sobie. Percy był obgadywany na każdym kroku. Gdzie tylko nie poszedł słyszał szepty na swój temat i złośliwy śmiech. Denerwowało go to, więc uciekł na plażę. Myślał, że może tutaj znajdzie ukojenie. Lecz teraz nawet woda wydawała mu się obca. Jego ojciec uważa, że jest bezwartościowy i głupi. Zawsze wydawało mu się, że Posejdon jest jednym z milszych bogów. Jednak to były tylko pozory. Traktował syna dobrze dopóki ten był mu potrzebny. Teraz w pewnym sensie zrozumiał Luke’a. Wiedział dlaczego chciał zniszczyć bogów. Sądził, że świat byłby lepszy. I może by był ? Tego Percy nie wiedział. Leżąc tak wsłuchiwał się w dźwięki natury. Przymknął oczy. Szum fal tak pięknie współgrał z dźwiękiem wiejącego wiatru… Naglę coś to zakłóciło. Percy usłyszał czyjeś kroki. Szybko poderwał się z miejsca. Przez chwilę nie wierzył własnym oczom. Jego mózg nie mógł zarejestrować informacji kogo właśnie widzi. Wyciągnął długopis, który natychmiast w jego dłoni zamienił się w ostry miecz. Patrząc w oczy postaci zbliżającej się ku niemu, szepnął:
- Jesteś głupi, że tu przyszedłeś. Teraz. Cię. Zabiję!!!

- To mnie zabij. Mi tam w tej chwili wszystko jedno – odparł Nico di Angelo siadając na piasku.

8 komentarzy:

  1. KOCHAM CIĘ. NIENAWIDZĘ A ZARAZEM WIELBIĘ,
    PO PIERWSZE: Kocham
    hmm...
    jak można pisać tak genialne opowiadanie, tematyka, dobór słów dnlkasndklasnklsdnladsnldsnas
    CUDOWNE I KONIEC.
    NIENAWIDZĘ:
    PRZEPRASZAM ALE SKOŃCZYŁAŚ W TAKIM MOMENCIE XDDD
    WIELBIĘ:
    MASZ TEMATYKĘ INNĄ NIŻ WSZYSTKIE,
    NIE JESTEŚ TYPOWYM FF
    <3 <3
    KIEDY NOWY ROZDZIAŁ ? DSknldnlsadnlsdn sory że takie pytanie hahhaha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... Jeśli zdążę to jutro, jeśli nie to w poniedziałek - bo wyjeżdżam i nie będę miała dostępu do internetu... I teraz zastanawiam się czy pognębić tych co to czytają i napisać sobie na spokojnie w poniedziałek czy się zlitować i pisać jutro? Zobaczę ;) . I dziękuje za komentarz :D .

      Usuń
  2. dzisiaj jest poniedziałek XDD
    hehe
    he
    h
    lol :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaa genialny,cudo proszę napisz ba jutro .

    OdpowiedzUsuń
  4. Zasmuciło mnie to że nie napiszesz do tygodnia ;//
    nie spiesz się xoxo
    tło>>>>>>>>>
    jkdsksdakdn
    genialne

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałam cię do LIEBSTER BLOG AWARD więcej informacji u mnie na http://liga-mlodzch.blogspot.com/2014/07/nominacja.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz nominować bloga ,który został już przez kogoś nominowany .

      Usuń
  6. Hejo!
    Dobra, zacznę od użalania się nad Percym. Rany jak mi go żal! Nie ma już nikogo, a ten ********** Nico przychodzi jak gdyby nigdy nic?! NIE.
    Świetny rozdział i zlituj się już nad naszym Percym, bo pęknie mi serce zaraz. Jak możesz go tak torturować? :< Idę czytać dalej.
    Pozdrawiam! :*
    ~Lena

    OdpowiedzUsuń