Muzyka

niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 2

Ten post dedykuje Natalce, która powytykała mi błędy z poprzedniego rozdziału. Dziękuje Ci za to, bo dzięki temu teraz będę lepiej widziała co i gdzie robię źle. Tak samo dedykuje rozdział nr 2 wszystkim fanom Percabeth. No to co... Miłego czytania!

   Percy znów spojrzał w niebo…  Słońce zaszło już za horyzont. Na nieboskłonie zalśniły gwiazdy.  Chłopak wtulony we własne kolana, wypatrywał jednego z tych małych, świecących punktów oddalonego o kilkaset milionów kilometrów. Przejechał dłonią po ciepłym piasku.  Wziąwszy garść, zaczął się nim bawić przesypując z ręki do ręki. Poprzez rozwiewany przez wiatr materiał skalny, Percy dostrzegł to czego szukał…  Lśniąca gwiazda przypomniała mu o kolejnym wydarzeniu z jego życia…

Bitwa zbliżała się wielkimi krokami… Percy pogrążony w rozpaczy z nikim nie rozmawiał – nawet z Annabeth. Siedział cały czas na tyle statku wpatrując się w dal.
Po tygodniu męczenia się, Annabeth postanowiła porozmawiać z Percym. On siedział sam wyrzucając sobie, że nie był w stanie nic zrobić dla swoich opiekunów… Wiatr już dawno osuszył jego twarz z łez, których już nie umiał z siebie wylewać. Trwał jedynie w poczuciu bezsilności i beznadziejności. Córka Ateny przykucnęła przy nim i przytuliła się do niego. Percy był jej za to wdzięczny, lecz uważał, że nie jest wart by ktoś coś do niego czuł. Nie był wart dlatego, że nie umiał ochronić swoich bliskich. Nie było go tam gdzie go potrzebowali… Już raz stracił swoją matkę – wtedy jednak ją odzyskał. Poza tym nie cierpiała. Teraz jednak gdy znaleziono ciała, było jasne, że ich torturowano. Percy na początku nie zdawał sobie z tego sprawy… W wizji podesłanej przez Gaje skupiał się tylko na własnym cierpieniu, nie dostrzegał tego, w jak bardzo złym stanie była jego matka i ojczym. Ich ciała przekazano napotkanym przez załogę Łowczynią, które zrobiły sekcje zwłok. Miały one równie ż zabrać je do Obozu Herosów i odprawić obrzędy pogrzebowe… Potem dowiedział się czegoś jeszcze co wyszło z domniemanej sekcji.. Nie chciano mu tego mówić, lecz podsłuchał, że połamano im kości w kończynach, zmiażdżono palce i… I w niektórych miejscach podpalano…  Chłopakowi zebrało się na mdłości. Nie mógł uwierzyć, że coś takiego mogli zrobić jego matce. Jak ona musiała cierpieć… Teraz, więc gdy podeszła do niego Annabeth było mu wstyd. Ciążyło mu poczucie winy.
- Percy – rzekła wtedy do niego – ja wiem, że… Że to dla Ciebie ciężkie… Ale nie zamykaj się. Będzie wtedy jeszcze gorzej. Martwimy się o Ciebie. Zbliża się bitwa. Potrzebujemy Cię… Ja Cię potrzebuję.
Syn Posejdona schował twarz w kolanach. Nie chciał by na niego patrzyła. Czuł się taki stłamszony… Miał wrażenie, że jego dziewczyna nie może już na nim polegać.
-  Annabeth ja… Przepraszam. Potrzebuje chwilę żeby ochłonąć… Jednak na razie potrzebuje chwili samotności… Czy mogę Cię prosić żebyś…?
Córka Ateny natychmiast zrozumiała. Wstała i powoli zaczęła się oddalać. Przystanęła jednak na chwilę i odwracając głowę rzekła:
- Jakbyś czegoś potrzebował to powiedz, dobrze? Pamiętaj, że nie jesteś sam…
Percy popatrzył na nią i skinął głową. Następnie wrócił do poprzedniej pozycji, wpatrując się w chmury… Niebo wydawało się takie piękne, lecz dla chłopaka było szare i bezbarwne. Cały świat mu się teraz taki wydawał. Syn Posejdona lekko ziewną. Od tygodnia nie mógł zasnąć. Zmęczony wkulił się w róg balustrady i nawet nie załuważył, kiedy pogrążył się w długi, głębokim śnie …

***

- Percy, wstawaj! – usłyszał czyjś  głos.
Zaspany chłopak powoli otworzył oczy…  Nie za bardzo wiedział co się wokół dzieje. Powoli docierało do niego co się stało. Gdy już całkiem się rozbudził, zobaczył przerażającą scenę. Jego przyjaciele, prócz Jasona i Piper siedzieli pojmani. Pilnowały ich kościotrupy, którym przewodził… Nie! Percy poczuł wzbierającą w nim wściekłość. Jak on śmiał się tu pojawiać! Ten smarkacz! Syn Posejdona natychmiast zerwał się z podłogi. Nico stał około pięciu metrów od niego.
- Obudziła się nasza śpiąca księżniczka – powiedział z szyderczym uśmiechem na ustach.
- Ty! Zabije Cię! – wykrzyczał Percy. Nie zdążył jednak wyjąć nawet miecza, gdy trzech z kościstych przyjaciół syna Hadesa rzuciła się na niego. Związali mu ręce tak jak reszcie załogi. Pech chciał, że przy próbie wyciągnięcia Orkana z kieszeni, długopis wypadł mu na ziemie i poturlał się po podłodze. Chłopak przeklną się w myślach. Teraz będzie musiał odczekać chwilę by wrócił mu do kieszeni…
- A więc znów się spotykamy… - powiedział di Angelo, przykładając Percy’emu miecz do gardła.
Percy dusił w sobie złość. Postanowił nie zrobić chłopakowi radości, więc milczał. Nie chciał okazać słabości. Nico skrzywił się. Zabrał broń sprzed nosa syna Posejdona i odwrócił się do reszty załogi.
- Hmm… Mam tu jeszcze jedną sprawę do załatwienia. Moja wspaniałomyślna Pani dała mi możliwość zemsty, za powodzenie we wcześniejszej misji. Ta osoba miała już dawno zginąć, więc nie robi jej to większej różnicy… Dla reszty z was ma przygotowaną lepszą niespodziankę. Kazała mi wam przekazać, że ma waszą przyjaciółkę Reyne… Czeka na was… No w każdym razie, chce teraz odebrać moją nagrodę.
Nico zwrócił się w stronę Annabeth. Uśmiechnął się i jednym, prostym ruchem miecza odciął jej głowę, która potoczyła się pod nogi Percy’ego.
- Dobra, trupki zbieramy się! Zaraz przyjdzie ten walnięty gość od Gromowładnego i ta nieodrodna córka, swojej mamuśki – tej dziwki Afrodyty… - spojrzał jeszcze na ciało Annabeth, kopnął je z całej siły i z uśmiechem na twarzy  dokończył wypowiedź – Arachne by się ucieszyła….
Syn Hadesa odwrócił się jeszcze do Percy’ego, pomachał mu i wyruszył w podróż cieniem razem ze swoimi wojownikami…
Syn Posejdona w tamtej chwili czuł niewyobrażalną rozpacz. Znowu zawiódł. Annabeth nie żyje… Annabeth nie żyje! Nie żyje!!! Percy upadł na ziemie, zaczął trząść się i płakać. Dławił się swoimi własnymi łzami…  Załoga, która zdołała uwolnić się z więzów nie wiedziała co zrobić. Podeszli do Percy’ego i zaczęli go pocieszać jednak on chciał być sam. Uciekł do swojej kajuty. Trzasnął drzwiami i położył się. Zwinął się w kłębek i płakał dopóki ze zmęczenia nie zmorzył go sen…

***

- Obudź się Percy! – usłyszał chłopak. Miał déjà vu. Podniósł się na ramieniu i gdy tylko nieco się rozbudził zobaczył Atenę… Przeraził się. Wiedział, że obwinia go za śmierć córki.
- Wiesz, że to twoja wina? – powiedziała bogini jakby czytając mu w myślach. Percy czuł gulę w gardle. Nie był przestraszony, tylko zrozpaczony. Wiedział, że Atena ma racje. To była jego wina. Skiną głową zgadzając się ty samym z jej słowami…
- Cieszę się, że przynajmniej potrafisz przyznać się do błędu. –powiedziała surowym głosem Atena, lecz po chwili jej ton złagodniał i kontynuowała - Jednak… Wiem, że ją kochałeś. Chciałeś dla niej jak najlepiej... Mówiłam kiedyś, że twoje przywiązanie do osób Ci bliskich Cię zgubi. I tak się stało… Gdy twoi opiekunowie zostali zabici, ty straciłeś czujność. I zamordowano Annabeth… Przyszłam Cię ostrzec – jeśli teraz nie staniesz na nogi, stracisz jeszcze więcej… Wiem, ze to dla Ciebie ciężkie, lecz nie możesz zawieść przyjaciół i bogów. Mimo wszystko pokładają w tobie nadzieję… Dziwie im się, no ale…
Atena zawiesiła głos, zmarszczyła brwi i przez chwilę zastanawiała się co miała jeszcze powiedzieć. Po chwili, przypomniawszy sobie, kontynuowała:
 - A właśnie jeśli chodzi jeszcze o moją córkę… Artemida widząc w Annabeth duszę Łowczyni postanowiła pośmiertnie uhonorować ją gwiazdą o jej imieniu… Jeśli wyjdziesz na pokład i spojrzysz na niebo, to ona będzie dzisiaj najjaśniej świecić. Żegnaj Percy i… A co mi tam… Powodzenia!      
Atena znikła. Percy musiał stwierdzić, że nie na darmo nazwano ją boginią mądrości. Zawsze w pewien sposób go przerażała, ale jednocześnie zaskakiwała… Myślał, że będzie chciała go przebić swoją włócznią, a tymczasem w pewnym sensie go pocieszyła i dała radę. A po za tym życzyła mu powodzenia! Atena. Jemu. Jednak dała mu do zrozumienia, że śmierci Annabeth jest winny tylko on. Czuł bezradność, przerażenie i rozpacz… Jednak wiedział, że nie może teraz tego okazywać… Musi być silny… Jednak jak być silnym gdy zabito większość osób, które się kochało? Percy nie wiedział. Znów popłynęły łzy. Sfrustrowany przetarł je dłonią. Obiecał sobie, że się postara. Musi wspierać pozostałych przyjaciół. Pomóc w przygotowaniach do bitwy. Nie może ich zostawić. Tego by chciała Annabeth. Musi to zrobić. Dla niej…

To wspomnienie przerażało Percy’ego równie bardzo jak wspomnienie wizji Gaji. Annabeth… Marzył, że może któregoś dnia będą mieli dzieci, zamieszkają w Obozie Jupiter. I tak by było gdyby nie ten gnojek… Zepsuł mu życie i nie pozwolił nawet na to by spełnił daną sobie obietnicę…  

7 komentarzy:

  1. tu taka drama a mimo wszystko na ''- Dobra, trupki zbieramy się! Zaraz przyjdzie ten walnięty gość od Gromowładnego''
    chciało mi się śmiać XDDDD
    trupki
    nie
    jesteś genialna hahhahahahaha
    ok 2 rozdział genialny-zostaje z tym opowiadaniem na dłużej,
    [ale jak raz nie skomentuje to nie odeszłam jakby co XD]
    jeju.Zabili.Ann.
    Percy.Się.Załamał.
    Nico.To.Mój.Ulubiony.Bohater.
    TYLE W JEDNYM OPOWIADANIU BY MOJE SERCE BYŁO JUŻ POCHŁONIĘTE TUTAJ, lol
    a dopiero są 2 roz. + progol
    :))))
    czekam na 3 ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oh kurde ale się rozpisałam lol

      Usuń
    2. umiem więcej, następnym razem zrobie ci lekture

      Usuń
    3. Jej dzięki... Takie komentarze dodają skrzydeł - być może jeszcze dzisiaj dodam 3 rozdział :D . Tak szczerze to myślałam, że nikt tego nie będzie czytał i założyłam bloga z nudów - tak żeby zobaczyć jak to wygląda i po paru dniach usunąć... No cóż - teraz mam taką radochę, że stwierdzam, że jednak kontynuuje to opko ;) . Jeszcze raz wielkie, wielkie dzięki!

      Usuń
  2. Brak słów . Jedyne co mi teraz do głowy przychodzi . Rozdział genialny . Nie więcej niż genialny. Czekam na rozwój wydarzeń.
    Wskrzesisz Ann jaj to wszystko sie skończy? Pewnie nie, ale jest nadzieja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za miłe słowa... Jeśli chodzi o Ann to mam pomysł jakby ją wskrzesić, ale raczej go nie wykorzystam... Chociaż może?... Hah, pozostawiam Cię w niepewności :P .

      Usuń
  3. TY! JAK TY MOGŁAŚ?! ZABIĆ ANN... Nie wierzę. Oni muszą być razem. Zrujnowałaś mi życie, przyznaj się, że potajemnie omawiałaś ten szatański plan z Riordanem! Matko... Rozdział świetny, ale zamordowania Annabeth Ci nie daruję, ale żeby jej odciąć głowę? Przy Percym?! ;-; Okropna jesteś i okrutna. Moje serducho płacze. No nic lecę dalej, bo mnie aż nosi z emocji!
    Jak obiecałam - nie pisałam o błędach, ale zauważyłam niektóre, lecz na szczęście pojawiło się ich mniej niż w poprzednim rozdziale.
    Pozdrawiam! :*

    PS ,,Tak samo dedykuje rozdział nr 2 wszystkim fanom Percabeth." Żartujesz sobie? Dedykujesz fanom Percabeth, a następnie rozbijasz tej parring. Smutno mi, bo uwielbiam ich. :C
    ~Lena

    OdpowiedzUsuń