Jeny, ale umęczyłam się przy tym rozdziale. Nieraz mam tak, że jak coś piszę to idzie z górki, ale akurat z tym miałam spory kłopot, więc wyszło jak wyszło... No mam nadzieje, że komuś przypadnie do gustu, w sumie całodzienna moja praca... A i jeszcze to opko dedykuje Gabrysi, Michałowi i Oli, którzy wiernie czytali i byli przy mnie przy męczeniu tego rozdziału - wielkie, wielkie dzięki :* . Dedykuje również Radosnej Oli, która jako pierwsza skomentowała moje wypociny na tym blogu - również dziękuje, sprawiłaś mi wielką przyjemność. No w każdym razie - miłego czytania!
Syn Posejdona miał dość ciągłego poczucia winy… Ciążyło mu
to, że nie zdołał zrobić czegoś na czym mu najbardziej zależało. Cały czas
cofał się myślami do wydarzeń z czasów wojny z Gają. Nie chciał, lecz nękało to
go. Dokądkolwiek by nie poszedł, kimkolwiek by nie został to w nim pozostanie –
dobrze wiedział o tym. Tęsknił za matką, za jej uśmiechem, dobrym słowem.
Chciał, żeby znów z nim była… Pojedyncza łza spłynęła po jego policzku. Do tej
pory pamiętał to co zapoczątkowało dalszy rozwój wydarzeń.
Percy siedział z
przyjaciółmi na statku. Jedli akurat kolację, przy okazji omawiając po krótce
strategie. Wiedzieli już, że dwa obozy – Grecki i Rzymski – przybędą na czas.
Radosna informacja o sojuszu, wcześniej wrogich sobie herosów bardzo ich
ucieszyła, więc posiłek upływał im w dość miłej atmosferze, która przecież była
tak rzadko spotykana w czasie wojny. Percy rozmawiał z Annabeth – teraz ich
marzenia dotyczące Obozu Jupiter mogły się ziścić. Syn Posejdona odczuwał
spokój i radość, których brakowało mu już od przybycia do Rzymian. Wiadomo
gdzieś tam bywały chwilę, w których był szczęśliwy, jednak teraz to było coś
innego… Teraz cieszył się na myśl o tym, że być może będzie mógł mieć rodzinę,
dzieci. Patrząc na Annabeth, pogrążony w rozmyślaniu o ich przyszłości,
wpakował sobie do buzi spory kawał pizzy. Chwila zdawała się być idealna.
Wszyscy, mimo ciągłego stresu związanego z niedaleką już bitwą, która miała
zadecydować o losach wojny, byli dziwnie radośni. Jason po cichu rozmawiał z
Piper, na której twarz wpłynął czerwony rumieniec. Percy uśmiechnął się widząc
tą romantyczną scenkę. Tak samo Frank i Hazel zajmowali się sobą. Leo natomiast
bawił się jakimiś częściami coś konstruując. Percy pokręcił głową z podziwem,
że chłopakowi chce się wkręcać śrubki nawet przy kolacji. Trener Hedge oglądał
natomiast, zrobione również przez Leo, zdjęcie swojej żony, która się na nim
poruszała. Wzruszające, że taki surowy zwykle satyr rozklejał się na widok
ukochanej…
Nagle coś się stało…
Twarze przyjaciół zniknęły, a Percy poczuł chłód.To było dziwne uczucie… Jakby
ktoś go wyrywał z jednego miejsca w przestrzeni, przenosząc do drugiego… Było
to nieco bolesne, ale nie aż tak jak rany, które nieraz odniósł. Znalazł się w jakiejś podziemnej jaskini. Czuł
bliskość Gai. Nie umiał tego wytłumaczyć, bo to jest irracjonalne, ale czuł, że
ona gdzieś tu jest. Wyjął Orkan i ruszył przed siebie, rozglądając się na boki.
Przed nim był dość długi tunel, który kończył się jakimś zakrętem. Nie za bardzo wiedział co się stało i czy z
jego przyjaciółmi wszystko w porządku. Podążał wąskim korytarzem. Ciszę mącił
jedynie jego oddech i rytmiczne uderzanie kropel wody, kapiących ze,
zwisających z sufitu, stalaktytów. Stopy stawiał ostrożnie, starając się nie
wywołać żadnego głośnego dźwięku, który mógłby na niego sprowadzić kłopoty. Sam
zresztą nasłuchiwał. Doszedł do zakrętu. W oddali zobaczył światło. Było dla
Percy’ego w tym momencie jak promień nadziei, szczególnie, że w wokół niego
panowały ciemności egipskie. Postanowił,
że sprawdzi jego źródło. Może uda mu się wyjść na zewnątrz i zorientować się
gdzie jest? Cały czas w gotowości do ewentualnej walki, dotarł do groty. Patrzył
na nią z góry, ponieważ tunel wychodził mniej więcej 3 metry ponad gruntem
jaskini. Percy zauważył jakieś postacie. Przykucnął by stać się mniej
widocznym. Światło, które widział, pochodziło od biwakowej lampki, której blask
w takich ciemnościach był dość dobrze widoczny. Chłopak spojrzał na owe
postacie. Stwierdził, że patrzy na dwoje ludzi przeciwnej płci. Byli cali we
krwi. Percy skrzywił się. To był straszny widok. Współczuł im – kimkolwiek by
nie byli. Naglę spostrzegł trzecią postać, wyłaniającą się z cienia. Syn
Posejdona musiał wytężyć wzrok aby zidentyfikować osobnika. Był nim chudy
chłopak, o czarnych włosach i bladej cerze. W ręce trzymał zakrwawiony miecz.
To Nico… - uświadomił sobie przerażony Percy. Syn Hadesa zaczął rozglądać się
na boki, jakby kogoś szukając. Percy wcisnął się bardziej w ścianę, próbując
ukryć się w jej cieniu.
- Wiem, że tam jesteś!
– krzyknął nagle Nico. – Gaja mi powiedziała, że przyjdziesz!
Percy milczał, chodź
wiedział, że te słowa skierowane są do niego. Przerażała go nienawiść w głosie chłopaka...
- Czyli nie chcesz
zobaczyć swojej mamusi i ojczyma? Będzie im przykro, bo mówili, że przyjdziesz…
-wykrzyczał syn Hadesa, rozglądając się na wszystkie strony, wyczekując na
ujawnienie się syna Posejdona.
Percy poczuł się jakby
trafił go piorun. Natychmiast wezbrała w nim panika. Nico wiedział gdzie mieszkają!
Tych dwoje zakrwawionych ludzi… Percy w przypływie adrenaliny wybiegł zza
ściany. Zeskoczył w dół i aby zamortyzować upadek zrobił przewrót w przód.
- Tu jesteś – szepnął
di Angelo. – Czekałem na siebie… Oni też.
Nico wskazał ręką na
dwoje ludzi leżących na ziemi. Percy patrzył na nich ze zgrozą. Po chwili jego
matka ostatkiem sił podniosła się delikatnie na dłoniach. Podniosła głowę i
patrząc synowi w oczy wychrypiała:
- Pamiętaj Percy, że
zawsze Cię kochałam. I nie obwiniaj się…
Nie dokończyła zdania.
Jej poranione ręce nie wytrzymały takiego obciążenia i upadła. W tym momencie
syn Hadesa ruszył w jej kierunku. Gdy Percy zorientował się co czarnowłosy chce zrobić było już za późno.
- NIEEE!!! – ryknął
Percy, patrząc jak czarna stal przeszywa pierś jego matki…
Następnie Nico zamachnął
się mieczem odcinając głowę i tym samym kończąc żywot ojczyma Percy’ego. Syn
Posejdona zbladł. Nie wierzył, że to się stało… Tymczasem Syn Hadesa odwrócił
się i uśmiechnął. UŚMIECHNĄŁ!!! Percy wrzeszcząc natarł na Nica. Zamachnął się
Orkanem. Potem jeszcze raz. I jeszcze. Dopiero po chwili spostrzegł, że jego
broń przenika przez ciało wrogiego herosa nie robiąc mu krzywdy. Nico podłożył
mu miecz do gardła.
- Dobrze, że moja Pani
przysłała tu tylko twoją świadomość, bez ciała, bo już dawno byś nie żył…
Jesteś głupi, Percy… Tracisz rozum gdy widzisz krzywdę innych.
Nico odwrócił się i
zaczął powoli odchodzić.
-Ale dlaczego? –
szepnął Percy.
- Dlaczego co? –
zapytał syn Hadesa na chwilę przystając.
- Dlaczego nasz
zdradziłeś, zabiłeś moich bliskich, udawałeś, że jesteś po naszej stronie ?
- wyrzucił z siebie syn Posejdona.
- A dlaczego ty Percy pozwoliłeś
by zginęła moja siostra, nie byłeś przy mnie kiedy Cię potrzebowałem, wolałeś tą przemądrzałą sowę Annabeth, a mnie
omijałeś szerokim łukiem traktując jak śmiecia? Dlaczego bogowie pozwolili na
śmierć mojej matki, utrzymali mnie przy życiu, żebym tkwił w tym bagnie? –
powiedział gorzko i odszedł w cień, gdzie jako syn Hadesa mógł się oddalić z
tego miejsca. I tak się też stało. Nico wyruszył w podróż cieniem zostawiając
Percy’ego ze zmasakrowanymi ciałami swoich opiekunów. Chłopak ukląkł przy nich
i delikatnie przeczesał włosy mamy swoimi palcami. Gdy je z nich wytopił
zobaczył krew na swojej dłoni. Krew jego rodzicielki. Percy był wstrząśnięty.
Patrzył na ciała swoich najbliższych. Teraz zrozumiał, że ich nie ma… Że nie
wrócą… I wtedy zaczął płakać. To nie było zwykłe mazanie się, tylko przeraźliwy
jęk cierpiącego człowieka… Nagle obraz zaczął się zamazywać… Percy znów był
na Argo wśród roześmianych przyjaciół… Jemu natomiast wcale nie było już tak
radośnie… Wstał z krzesła i zataczając się, niczym pijany wybiegł na górę, na
pokład aby odetchnąć świeżym powietrzem. Miał mdłości. Chciał, ażeby obraz
podesłany mu przez Gaje był fałszywy… Podszedł do balustrady. Znów zaczęły ciec łzy, tym razem fizyczne, a nie
tylko wywołane przez jego świadomość. Schował twarz w ramionach, położonych na balustradzie
i płakał. Jak on mógł pozwolić by jego matce cokolwiek się stało? Dlaczego
zostawił ją bez opieki? To on był temu wszystkiemu! Tylko on! „Nie obwiniaj się…”
– to były ostatnie słowa jego matki… Jak miał się nie obwiniać? Do cholery
jak?! Percy zagryzł wargę tak mocno, że pociekła u krew, on jednak nawet tego
nie zauważył. Tak, samo nie spostrzegł Annabeth, która przestraszona
zachowaniem Percy’ego postanowiła sprawdzić co się dzieje. Położyła mu dłoń na
plecach, a on odskoczył wystraszony. Gdy jednak ją zobaczył, z powrotem wrócił do powziętej przez siebie
pozycji.
- Co się stało? –
zapytała wyraźnie zaskoczona dziewczyna. – Czemu tak naglę odszedłeś od
kolacji?
Percy jej opowiedział
co widział. Ze szczegółami. Dziewczyna z coraz większym przerażeniem patrzyła
na syna Posejdona. Gdy skończył, przytuliła go mocno i szepnęła do ucha:
- Może to fałszywy
obraz… Może Gaja chciała Cię przestraszyć…
Percy skinął głową, jednak
i córka Ateny i on wiedzieli, że to tylko pobożne życzenia. I tak właśnie było.
Następnego ranka załoga Argo na pokładzie znalazła dwa zmasakrowane ciała
członków rodziny Percy’ego…
To wydarzenie jeszcze sprzed bitwy zmieniło cały późniejszy przebieg
wojny… Percy nadal siedząc na plaży męczył się ze swoimi wspomnieniami po raz
setny próbując się z nimi pogodzić. Nie udawało mu się to… Wiedział, że mimo,
że to wspomnienie jest tak strasznie bolesne, były jeszcze inne, równie ciężkie…
Rozdział boski.
OdpowiedzUsuńKiedy next?
Być może dzisiaj, a jak nie to jutro (mam gości :P ). Zaczęłam też czytać twojego bloga, ale jeszcze nie skończyłam... Jak skończę to skomentuje :) . Dzięki z koment - mobilizuje do dalszego pisania :D .
Usuńsama wiem jak to daje kopa do pisania. Czekam . Jeszcze raz genialnie piszesz!!!
UsuńTo.Jest.Genialne
OdpowiedzUsuńsorki nie umiem się inaczej wysłowić haha
Jeju... Dziękuje! Jestem nienormalna, ale po twoim komentarzu o prawie wpół do 12 zaczęłam biegać i skakać po pokoju drąc się: Huraa!!! . No cóż... Na wieczór mi odwala... W każdym razie jeszcze raz dziękuje za komentarz, bo sprawił mi wielką radochę :D .
Usuńhahah
Usuńnie no spoko,
to przecież ty tak dobrze piszesz :)
wyobrażam to sobie haha
Hej!
OdpowiedzUsuńWyłapałam kilka błędów... Mam nadzieję, że nie będziesz mi miała tego za złe.
~ Do tej pory pamiętał to(,) co zapoczątkowało dalszy rozwój wydarzeń. - (Brak przecinka.)
~ Percy uśmiechnął się(,) widząc tą romantyczną scenkę. - (Brak przecinka.)
~ Było to nieco bolesne, ale nie aż tak(,) jak rany, które nieraz odniósł. - (Brak przecinka.)
~ Nie umiał tego wytłumaczyć, bo to jest irracjonalne, ale czuł, że ona gdzieś tu jest. - (,,Jest" mieszasz czasy + powtórzenie.)
~ Patrzył na nią z góry, ponieważ tunel wychodził mniej więcej 3 metry ponad gruntem jaskini. - (Ładniej wyglądałoby jakbyś zamiast cyfr pisała liczby słownie.)
~ - Czyli nie chcesz zobaczyć swojej mamusi i ojczyma? Będzie im przykro, bo mówili, że przyjdziesz… -(*)wykrzyczał syn Hadesa, rozglądając się na wszystkie strony, wyczekując na ujawnienie się syna Posejdona. - (*Brak spacji.)
~ - Dlaczego co? – zapytał syn Hadesa(,) na chwilę przystając. - (Brak przecinka.)
~ - Dlaczego nasz zdradziłeś, zabiłeś moich bliskich, udawałeś, że jesteś po naszej stronie(*) ? - wyrzucił z siebie syn Posejdona. - (*Niepotrzebna spacja.)
~ - A dlaczego ty Percy pozwoliłeś(,) by zginęła moja siostra, nie byłeś przy mnie kiedy Cię potrzebowałem, wolałeś tą przemądrzałą sowę Annabeth, a mnie omijałeś szerokim łukiem(,) traktując jak śmiecia? - (Brak przecinka.)
~ Jak on mógł pozwolić(,) by jego matce cokolwiek się stało? - (Brak przecinka.)
~ - Co się stało? – zapytała wyraźnie zaskoczona dziewczyna. – Czemu tak naglę odszedłeś od kolacji? - (,,Nagle" nie ,,naglę".)
Teraz co do treści... Było GENIALNIE. Te opisy przeżyć, emocji Percy'ego... Rany, aż sama to przeżywałam! Naprawdę dobrze piszesz. Dodam twojego bloga do obserwowanych, gdyż bardzo mnie zaciekawił ten FF.
Nico mordercą?! Coś czuję, iż stała za tym Gaja, ale Sally... Biedna Sally i Percy... :c Dziewczyno kłaniam się nisko i lecę dalej. Cieszę się, że mnie tu zaprosiłaś, bo spotkałam niewiele FF, gdzie autor ma tak dobry styl. Zwykle piszą je małe dzieci, które owszem mają fajne pomysły, ale to jak je realizują mnie przerażało. Tysiące błędów interpunkcyjnych, literówki, źle ułożone zdania oraz za szybka akcja, że czasem nie wiedziałam już co się dzieje w danym momencie... Masakra. A tu... Jest dobrze. Nic mi nie brakuje, chociaż mogłabyś popracować nad kilkoma błędami, ale aż tak nie rzucały się one w oczy. Rozdziały nie są za krótkie - masz tu plus.
Ostatnia rada - fajnie byłoby gdybyś dała na swój blog jakiś fajny szablon. To by bardziej zachęciło większą ilość ludzi do czytania twojego bloga, ale jak nie chcesz, to nie musisz, ja tylko uprzedzam, gdyż wtedy przyjemniej by się czytało twoją twórczość.
Pozdrawiam i życzę weny! :*
PS Jeszcze raz przepraszam, że znowu wytknęłam Ci błędy. W następnych rozdziałach nie będę już tego robić. Przyznam, że polubiłam Cię i dlatego wskazywałam co mogłabyś poprawić, aby twoje opowiadanie było jeszcze lepsze. Mam nadzieję, że zrozumiesz. :)
~Lena
Jejku dziękuje Ci. :)
UsuńRozumiem dlaczego wytykasz mi błędy. I jestem Ci za to dozgonnie wdzięczna! Lubie gdy ktoś mnie poprawia, bo dzięki temu się uczę ;) . Powiem tylko, że interpunkcja (kto wymyślił te durne przecinki?! :P Nie no wiem, że są potrzebne :c ) nigdy nie była moją mocną stroną.
Zawsze gdy pisze jakieś wypracowanie mam za to obniżoną ocenę. Po pewnym czasie jak to czytam sama widzę, że to kuje w oczy. Taki przecinek jest jak drzazga - niby nie wielki, ale przeszkadza (tylko tu chodzi raczej o jego brak ;) ).
Jeśli chodzi o szablon to mój kolega obiecał mi go napisać w HTML -u, ale na razie nie ma czasu. Może poszukam po jakiś stronach i sobie znajdę? W każdym razie dzięki za radę co do wyglądu. Popracuje i nad tym.
Sama jestem początkującą pisarką, więc każda opinia i rada jest dla mnie na wagę złota. Dzięki, że chce Ci się wytykać te moje błędy :D .
Właśnie jeśli chodzi jeszcze o to homo - są jakieś wzmianki o uczuciu Nico do Percy'ego , ale nie zniechęcaj się tym, bo nic z tego nie będzie. To wzięłam od Ricka, ale nie zamierzam robić z nich pary. Zresztą widzisz w jakich są relacjach xD .
Dzięki również za pochwały. Ja sama uważam, że piszę tak... No nie wiem jak to nazwać. Za to wiem na pewno, że muszę jeszcze dużo popracować nad stylem, bo mnie się niezbyt podoba ( mam strasznie okrutnego i bardzo wymagającego wewnętrznego krytyka i nie jestem osobą pewną siebie). W każdym razie staram się jak mogę.
Jeszcze raz dzięki i pozdrawiam :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń