Witajcie! Ale ja długo tutaj nic nie pisałam. Przepraszam was za to! Tak samo przepraszam za zaniedbania jakie poczyniłam na waszych blogach. Jestem już po wszystkich konkursach, wymianie i tego typu zajmujących czas rzeczach, więc może się uda mi być na blogu bardziej regularnie niż to było w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Dziękuje Maleństwu i Rejwen za komentarze i wsparcie! Tak dawno nic nie pisałam - mam nadzieje że się nie wypaliłam... No cóż - sami oceńcie! Miłego czytania! :D
Pokonali już prawie połowę drogi do
pierwszej osoby, z którą mieli się spotkać.
Percy patrzył na świat za szybą.
Nieraz przejeżdżając obok jakiegoś domu ściskało mu się z żalu
serce. Widział bowiem roześmiane rodziny, rodziców patrzących na
bawiące się dzieci, babcie i dziadków odwiedzających swoje wnuki.
Bolała go myśl, że zostało mu to odebrane. Zastanawiał się
czemu bogowie nie pomogli jego rodzinie skoro tak właściwie mogli
to zrobić. Percy od dawna wiedział, że on są egoistyczni, ale nie
posądzał ich o takie okrucieństwo aby w ogóle nie przejmować się
dobrem swoich dzieci. Percy zmarszczył brwi gdy pomyślał o
Posejdonie. Był zły na swojego ojca tak jak jeszcze na nikogo.
Chciał mu zadać ból. Zemsta byłaby taka słodka, gdyby mógł
patrzyć jak jego ojcu zostaje odebrane wszystko. Nawet byt... Taaak!
Marzył o tym!
Po chwili chłopak zdał sobie sprawę,
że bawi się Mścicielem, który miał zawieszony na szyi w formie
medalionu. Z przestrachem wypuścił go z ręki. Skrzywił się na
myśl o tym, co ten miecz z nim robi. Kolejny podarunek od bogów i
kolejne utrapienie.
Syn Posejdona spojrzał na kierującego
Nica. Ten również zerknął na niego i posłał mu krzywy uśmiech.
Percy przez chwile mierzył chłopaka wzrokiem. Po paru godzinach
jazdy coś wydawało mu się nie w porządku. Zmarszczył czoło
próbując złapać myśl krążącą po jego umyśle. Dopiero po
chwili skojarzył fakt.
— Zaraz... Nico przecież ty nie
możesz kierować!
Syn Hadesa prychnął, a potem się
zaśmiał.
— Teraz się zorientowałeś? Masz
trochę opóźniony zapłon...
— Spadaj. Nico przesiądźmy się...
Ja przynajmniej jestem w odpowiednim wieku żeby kierować.
— Daj spokój. Jak widzisz nieźle
sobie radzę.
— Ale jak nas złapie policja to
będziemy mieli kłopoty...
Nico po raz kolejny się zaśmiał.
— Chłopie jedziemy kradzionym
samochodem!Sądzisz, że mój wiek zrobi im jakąś różnice? I tak
będziemy mieli kłopoty...
Percy skrzywił się,uświadamiając
sobie swoja głupotę.
— W sumie masz racje — przyznał
niechętnie syn Posejdona. — Miejmy w takim razie nadzieje, że
jednak nas nie zatrzymają...
I w tym momencie chłopcy mieli kolejny
powód żeby winić mitologiczną część świata. Spokojnie mogli
wyklinać na Fata gdy zza drzew wyskoczył policjant każący się
zatrzymać. Nie było szans na ucieczkę gdyż stróż prawa wyszedł
na środek jezdni, więc Nico miał do wyboru tylko dwie alternatywne
możliwości: rozjechać go albo poddać się kontroli. Chłopak
niechętnie zjechał na pobocze.
— Przynajmniej nie piłem —
rzucił markotnie żartem do Percy'ego wysiadając z samochodu.
***
Tony nie miał zbytnio o
czym rozmawiać z Len, a tym bardziej z Ianem. Znudzonemu chłopakowi
powoli zaczynały ciążyć powieki. Zamknął oczy i postanowił
udać się do krainy Hypnosa. Już po chwili przyszedł sen...
Jego beznadziejny brat i
Nico di Angelo wędrowali przez las. Tony zorientował się, że
musieli już dość długo iść, bo widać było zmęczenie na ich
twarzach. Jackson przystanął na moment i otarł pot z czoła.
Jednak po chwili ruszył dalej, doganiając syna Hadesa.
— Do
kogo najpierw idziemy? — spytał Percy.
Tony
zauważając okazje do podsłuchania rozmowy podszedł bliżej nich.
Z ciekawością przysłuchiwał się słowom dwóch półbogów.
—
Do mojej starej przyjaciółki Rosemary. Jest córką Himerosa i
ma... no cóż... Niezbyt przyjemną historie jeśli chodzi o
bogów.... A raczej o pochodzenie od nich — odpowiedział
spokojnie koleś od trupów.
—
Kim jest Himeros? — zdziwiony syn Posejdona potarł dłonią tylną
część szyi.
—
To bożek z orszaku Afrodyty... Jest uosobieniem żądzy, pożądania.
—
Percy skinął głową jakby w zamyśleniu.
Tony
przez chwilę zastanawiał się o czym oni mówią i po co jest im
córka jakiegoś drugorzędnego bożka.
—
Jaka jest historia tej dziewczyny? — spytał po chwili Percy,
przerywając tok myślowy Tony'ego.
—
Nie mogę Ci powiedzieć. Obiecałem jej że nikomu nie wyjawię tego
co mi wyznała.— Nico wzruszył ramionami.
—
Rozumiem...— odparł Perseusz.
Dalej
szli już w milczeniu. Po chwili Tony zobaczył, że niedaleko jest
jakaś szosa. Percy miał już wyjść poza granice lasu, gdy Nico
pociągnął go do tyłu uciszając. Tony zdołał jeszcze zauważyć
z oddala jakiegoś człowieka stojącego przy Ferrari i to był
ostatni obraz, który zarejestrował, gdy sceneria się zmieniła.
Tym
razem zobaczył przystojnego mężczyznę w garniturze. Gość
naprawdę miał klasę i widać, że dbał o siebie. Czarne włosy
zaczesał do tyłu, a niebieskie, granatowe wręcz tęczówki
wpatrzone
były w ekran telewizora podłączonego do jakiś dziwnych urządzeń.
Siedział wyprostowany. Usta wykrzywione miał w nieznacznym
grymasie, a brwi zmarszczone w niezadowoleniu. Jedyne co do niego nie
pasowało to leżąca na stoliku wielka micha pełna popcornu i
butelka coli stojąca tuż obok miski.
Tony
z zainteresowaniem spojrzał co ogląda mężczyzna. Na ekranie widać
było walczących greckich żołnierzy i wielgachnego konia. Chłopak
od razu zorientował się, że to wojna trojańska. Tylko, że walki
wyglądały dość prawdziwie... Chłopakowi zrobiło się lekko
niedobrze, jak ktoś zrobił zbliżenie flaków jakiegoś biednego
człowieka. Anthony odwrócił wzrok i spojrzał na półkę pełną
płyt, kaset wideo i pendrive'ów. Przyglądnął się podpisom.
Wszędzie były albo oznaczenia wiekowe albo konkretne daty. Tony
niezbyt wiedział o co chodzi, ale nim zdążył się nad tym lepiej
zastanowić sen zaczął się rozmywać...
***
Percy wyszedł razem z Nickiem z auta. Po chwili podszedł do nich
policjant. Facet miał może kolo czterdziestki. Był ubrany w typowy
mundur. Podejrzliwie przyglądał się półbogom, swoimi brązowymi
oczyma. Przystanął. Kciukiem i palcem wskazującym poprawiał sobie
wąsy,co wyglądało jak tik nerwowy.
— No, no kogo my tu mamy... — rozpoczął rozmowę stróż
prawa.
— Czemu nas Pan zatrzymał? Jechaliśmy przepisowo — odparł od
razu nacierając Nico.
— Zwykła kontrola... Wiecie takie auto trochę kosztuje. A tak
poza tym chłopcze ile ty masz lat? Nie wyglądasz na szesnaście.
Proszę o pokazanie prawa jazdy i dokument dowodu własności pojazdu
— rzekł niezadowolony z grubiańskiego, w jego mniemaniu,
zachowania chłopaka.
— Zostawiłem w samochodzie — rzekł Nico, odwracając się i
kierując swe kroki w stronę auta.
— Tylko przynieś szybko! — zawołał za nim policjant.
Percy przez chwilę stał czekając na ruch Nica. Nie wiedział co
chłopak kombinuje.
— Hej chłopie! Gdzie są te dokumenty, bo nie mogę ich znaleźć?!
— usłyszał po chwili nawoływania syna Hadesa.
— Jak zwykle nie wiesz gdzie co jest! — odkrzyknął i
posyłając przepraszający uśmiech w stronę niecierpliwiącego się
policjanta, podbiegł do auta.
— Co ty kombinujesz? — zapytał szeptem Nica, będąc już w
pojeździe.
— Coś mi się wydaje,że trzeba będzie użyć
niekonwencjonalnych środków do poradzenia sobie z tą sytuacją —
odpowiedział Nico krzywiąc się.
— Chcesz mu przywalić? — spytał Percy szczerząc zęby w
szerokim uśmiechu.
— A mamy inne wyjście?
— Chyba nie... Ale on ma pistolet...
— A ja szkielety...
— No tak. To w sumie plus.
— Nawet bardzo duży... A teraz patrz i ucz się! — Syn Hadesa ukłonił się teatralnie i uśmiechnął się szeroko w stronę
Percy'ego
Nico skierował swój wzrok za plecy policjanta. Po chwili spod
ziemi wyszedł dorodny kościotrup, który cichaczem zaszedł
mężczyznę do tyłu. Prawą ręką wyrwał sobie lewą kość
ramieniową i dość mocno grzmotnął nią biednego stróża prawa.
Ten tylko zachwiał się i upadł. Kostek zorientowawszy się, że
oprócz wyrwanej kości na ziemi leżą inne,które pod wpływem
braku tej samoistnie odpadły, szybko je skompletował i doczepił.
Na zakończenie pomachał jeszcze oniemiałemu Percy'emu i
zadowolonemu Nicowi na pożegnanie i zapadł się pod ziemie.
— I tak to się robi! — powiedział Nico szczerząc się od ucha
do ucha.
Percy, nadal jeszcze w szoku po tym krótkim, ale kształcącym
przedstawieniu uniósł jedynie do góry jedną brew i rzekł do
chłopaka:
— Wiesz, czasem mnie przerażasz.
Nico spojrzał tylko kątem oka na Percy'ego i pomijając
wcześniejszą wypowiedź spytał:
— To co spadamy?
— No a jak. Bogowie się w końcu sami nie pokonają...
***
Tony obudził się. Zastał śpiącą Len i całkowicie rozbudzonego
Iana, który słuchał muzyki z mp4. Syn Posejdona szturchnął
przyjaciela i gestykulując poprosił o zdjęcie słuchawek. Syn
Aresa schował mp 4 do kieszeni i uśmiechnął się przyjaźnie do
Tony'ego.
— Jak Ci mija podróż? — zaczął rozmowę Anthony.
— A no w porządku — wzruszył ramionami Ian, a potem z
grzeczności dodał — A tobie?
— Też całkiem nieźle. Przynajmniej się wyspałem. Takie
połączenie przyjemnego z pożytecznym, bo miałem dwa dość
interesujące sny.
Ian pochylił się z ciekawością intensywnie wpatrując się w
chłopaka.
— No dajesz. Coś wniosły do naszej misji?
— Jeden potwierdza informacje, którą Chejron dostał od bogów,
że zdrajcy ruszyli w stronę Denver i poszukują córki jakiegoś
dziwnego boga żądzy... Nie pamiętam jak mu było na imię. Drugi
natomiast przedstawiał jakiegoś faceta, który oglądał wojnę
trojańską i miał pełno płyt podpisanych wiekami, bądź datami.
Niby nic wielkiego,ale potem może nam się to przydać. Szczególnie
ten mężczyzna...
Ian przygryzł dolną wargę i siedział przez chwilę zamyślony.
— Zastanawia mnie kim jest ten facet. To może być ważne... —
odparł syn boga wojny.
— Też tak myślę — dopowiedział Tony, a później
zaproponował — Może obudzimy Len?
— Nie... — rzekł Ian i zniżył głos do szeptu — Wiesz mam
do Ciebie pewną sprawę. Wydaje mi się, że ona nie jest godna
zaufania.
— Len niegodna zaufania? — powiedział zdumiony Tony.
— Nie widzisz jak broni zdrajców? Mi się wydaje,że ona z nimi
trzyma, a ten Jackson jest jej chłopakiem.
— Ten gnojek jej chłopakiem? — zapytał czerwony z wściekłości
Tony. — Ale ona jest moją dziewczyną!
— Naprawdę? A pytałeś się jej o to? — dodał sprytnie Ian.
— No nie... — wyszeptał Anthony.
— No więc widzisz... Nie wiesz czy Lenore czasem nie jest już
zajęta przez twojego fajtłapowatego brata. Na razie, dopóki nie
mamy co do niej pewności, nie mówmy jej o niektórych rzeczach.
— Zgoda?
Tony zamyślił się na moment, ale po chwili skinął głową i
rzekł:
— Zgoda.
Chłopcy uśmiechnęli się do siebie zadowoleni z tego męskiego
porozumienia.
Ian natomiast znów śmiał się w duchu, że syn Posejdona jest
taki podatny na jego manipulację. Chłopak coś czuł, że ta misja
będzie dla niego naprawdę udana...
***
Sprawę z policjantem ostatecznie zakończyli tak, że dzięki jego
krótkofalówce udało im się powiadomić,że znaleźli pobitego
policjanta, ale nie umieją mu zapewnić pomocy medycznej. Następnie
wsiedli do auta i odjechali,a teraz znajdowali się już w Denver.
Nico zaparkował czerwone Ferrari na poboczu. Wysiedli razem z
Percym i ruszyli w stronę mieszkania dziewczyny.
Rosemary mieszkała w jednym z małych domków na obrzeżach miasta.
Miał niewielkich rozmiarów okna,żółty tynk, a tuż przy nim był
zadbany ogródek. Wszytko od ulicy odgradzał zielony płot.
Furtka była otwarta , więc Nico otworzywszy ją szerzej wszedł do
ogródka i szybko podszedł do drzwi domu. Percy z lekkim wahaniem
podążył za nim.
Nico zapukał w drzwi i po chwili usłyszał ciche: Kto tam?
— Hej! Tu Nico di Angelo. Otworzysz Rose? — powiedział jednym
tchem syn Hadesa.
Po chwili chłopcy usłyszeli dźwięk przekręcania klucza w zamku.
Zaraz potem otworzyła im dziewczyna, okryta od stóp do głów
niczym arabka białym płótnem. Jedynie silnie hipnotyzujące,
niebieskie oczy były widoczne.
Gdy tylko Percy w nie spojrzał czuł, że ta dziewczyna jest mu
przeznaczona. Patrząc w jej tęczówki czuł się jakby patrzył w
bezmiar oceanu. Piękny i niebezpieczny. Pociągający. Chciał
zerwać z niej to dziwne odzienie i zobaczyć ją całą. Pragnął
jej...
Nico szturchnął Percy'ego, który otrząsną się i nie odważył
się już spojrzeć w oczy tej dziwnej kobiecie. Syn Posejdona udał
nagłe zainteresowanie swoimi butami...
— W czym mogę służyć tobie i twojemu koledze, mój drogi Nico?
— spytała dziewczyna gestem dłoni zapraszając ich do środka.