Muzyka

niedziela, 28 września 2014

Rozdział 16 cz.1

Hej, hej! Witajcie moi kochani. Jejku, jak tęskniłam za dodawaniem nowych rozdziałów. No ale cóż począć... Szkoła zamęcza. :P Oddaje to w wasze ręce. Krótkie, bo krótkie nie dzieje się nic, ale to jest takie wprowadzenie do części dalszej historii. Życzcie mi powodzenia na tych wszystkich kartkówkach i klasówkach w tym tygodniu, na które nie umiem nic! :P

Percy powoli wlókł się za Nickiem. Syn Hadesa powiedział, że muszą dotrzeć do Denver aby odwiedzić jego dawną przyjaciółkę. Z jego opowieści wynikało, że całkowicie odcięła się od bogów i żyje w zwyczajnym świecie śmiertelników.  Rzadko atakowały ją potwory, gdyż była córką mało znaczącego boga Himerosa. Mieli u niej znaleźć rozpacz, lecz gdy Percy zapytał Nica czemu, ten odpowiedział mu, że obiecał, iż nikomu nie opowie historii tej dziewczyny bez jej wyraźnej zgody. Percy przystał na to, bo wiedział, że on sam nie życzyłby sobie opowiadania na prawo i lewo o jego cierpieniach.
Dni mijały powoli na ciągłym marszu. Percy zdawał sobie sprawę, że muszą w jakiś sposób załatwić sobie transport, bo to była naprawdę długa i niebezpieczna droga.
Co dziwne do tej pory nie zaatakował ich żaden potwór. Obaj herosi wiedzieli jednak, że ten spokój nie będzie trwał wiecznie, więc cały czas byli w gotowości na ewentualną obronę.
Poza tym zdawali sobie sprawę, że gnają za nimi łowczynie na czele z Artemidą. W końcu ich pościg nie zakończył się w supermarkecie szczególnie, że tam rozjuszyli je jeszcze bardziej.
Szli więc jak tylko najszybciej mogli i mało odpoczywali.
W końcu dotarli do jakiejś szosy. Percy miał już przedrzeć się przez krzaki dzielące go od ulicy, kiedy Nico szarpnął go za ramię do tyłu i przykładając palec wskazujący do ust nakazał mu cisze, a następnie wskazał na drogę.  Syn Posejdona spojrzał w tamtą stronę i zobaczył czerwone Ferrari stojące na uboczu. Opierając się o drzwi auta stał jakiś młodzieniec palący papierosa. Ubrany był w czarną skurzaną kurtkę, podkoszulek z logiem zespołu Metallica i ciemne dżinsy. Widać było, że na kogoś czeka. Po chwili rzucił niedopałek na ziemie i przygniótł butem. Nagle zza drzew wyszedł drugi mężczyzna w podobnym wieku do tego od Ferrari. Wymienili ostre spojrzenia i poczęli gniewnie rozmawiać. Zaczęli się kłócić i po chwili krzyki zamieniły się w ostrą bójkę.
— Teraz mamy okazje — szepnął Nico.
— Co…? — odrzekł głośniej nic nie rozumiejąc Percy.
— Ciszej! — syknął syn Hadesa. —  Chodź!
                Chłopak pociągnął Percy’ego za rękę i cicho podbiegł do samochodu. Wsiadł razem  synem Posejdona do niego i od razu zobaczył, że kluczyki pozostawiono w stacyjce. Zadowolony Nico przekręcił je i od razu ruszył. Ryk silnika zwrócił uwagę bijących się mężczyzn i w lusterku samochodu syn Hadesa zauważył krzyczącego za nimi właściciela pojazdu. Po chwili jednak  odjechali na tyle daleko, że chłopak był tylko małym punkcikiem.
— Zaraz. My właśnie ukradliśmy samochód?  — Percy spojrzał na Nica z dezaprobatą.
— Pożyczyliśmy — stwierdził Nico.
— No ale nie zamierzamy go oddać — stwierdził Percy.
— No raczej.  Jak pożyczasz od kogoś chusteczkę do nosa to po zużyciu mu oddajesz?
— To nie to samo — burknął niezadowolony Percy.
— To dokładnie to samo. Jeśli Cię to uspokoi to ten chłopak też raczej nie pozyskał tego auta w uczciwy sposób. Wystarczyło na niego popatrzeć, żeby stwierdzić, że nie jest zbytnio dobrym człowiekiem…  
Percy zmarszczył brwi.
— Może masz i racje — podsumował, próbując uspokoić swoje sumienie.
Percy ze zdziwieniem zauważył, że kontakty między nim, a Nickiem stały się bardziej przyjacielskie. W sumie cieszył się, że może z nim normalnie porozmawiać. Pamiętał go jako zamkniętego w sobie chłopaka, roztaczającego na około siebie mroczną aurę. Nie należy jednak oceniać książki po okładce.
Syn Posejdona uśmiechnął się pod nosem. Mimo jego paskudnego położenia, choć trochę zaczęło się układać. Ma cel w życiu i jedynym co może mu przeszkodzić w osiągnięciu go jest śmierć.
***
Len powłócząc nogami szła za chłopakami. Dotarli do granicy Obozu gdzie pożegnał ich Chejron życząc im szczęścia, mimo że wcale nie wyglądał na zadowolonego z tej misji. Lenore nie dziwiła się mu, bo sama nie była zachwycona myślą, że będzie musiała zabić Percy’ego Jacksona - swoją pierwszą miłość. To uczucie już dawno minęło jednak pozostało coś z szacunku do jego osoby. Zawsze go podziwiała. Nawet teraz gdy sprzeciwił się bogom cicho się z nim zgadzała.
Spojrzała na swych towarzyszy.
 Tony jak zwykle wesoły, z „suchym” i mało śmiesznym poczuciem humoru, myślący, że zjadł wszystkie rozumy. Len uśmiechnęła się czule, patrząc na chłopaka. Wiedziała, że jak chce to jest bardzo przebiegły i wręcz okrutny. Sprawiało jej to ból, ale powzięła sobie za cel próbę naprawienia jego charakteru. Anthony nie był wcale taki zły. Owszem był arogancki i mściwy, ale dziewczyna sądziła, że uda się jej to w nim zmienić. Widziała jednak na treningach, że był bardzo pracowity i towarzyski. Nie brakowało mu również odwagi i wytrwałości. Jeśliby tylko wyzbył się tych swoich złych cech to byłby całkiem dobrym herosem…
Skierowała swój wzrok na Iana i wzdrygnęła się. Tego chłopaka już nic nie naprawi. Był zdemoralizowany w zupełności. Przemoc zawładnęła nim do końca. Len wiedziała dobrze jaki był niebezpieczny. Na chwile łzy napłynęły jej do oczu, jednak szybko się powstrzymała. Jeśli będzie się nad sobą użalać nie przetrwa tej wyprawy. Jeśli ktoś ma zginąć to Len nie chciała żeby był to Percy, czy choćby Nico, którego i tak mało znała. Chciała żeby to był Ian. Nienawidziła go z całego serca. Chłopak był przystojny, spokojny i wytwarzał wokół siebie aurę mroku i tajemnicy. Dziewczyny ciągnęły do niego, lecz nie wiedziały, że w tym spokojnym, interesującym mężczyźnie kryje się bestia. Okrutność, egoizm i podłość osiągnęły w nim apogeum. Len potrafiła czuć do niego jedynie wstręt.
Wyszli poza granicę. Po paru minutach dotarli do drogi. Nie jechało nic czym mogli by ruszyć w dalszą podróż, więc Tony zadzwonił po taksówkę. Chwilę przysiedli na trawię.
— Jak myślicie w którą stronę ruszyli? — spytał Tony, przerywając milczenie.
— Ostatnie informacje jakie o nich dostaliśmy to ich atak na łowczynie w Houston. Artemida zaprzecza temu wydarzeniu, jednak wszyscy wiedzą, że to dlatego, aby zatuszować swoją nieudolność — odparł spokojnie Ian.
— Podobno ruszyli w stronę Denver z tego co jeszcze powiedział mi na odchodnym Chejron — dopowiedziała Len.
Tony skinął głową.
W tym momencie przyjechała taksówka, która zatrzymała się na uboczu. Kierowca otworzył okno i wychylił głowę.
— To wy zamawialiście taksówkę? — spytał.
— I owszem — odparł arogancko Tony.
                Herosi wsiedli do taksówki. Ian usiadł z przodu, natomiast Lenore i Anthony wepchnęli się do tyłu.
                — Dokąd? — spytał taksówkarz.
                — Do Denver — odrzekł Ian i wepchnął kierowcy sporą sumę pieniędzy w łapę wiedząc, że ten będzie zaraz kręcił nosem, że za taką trasę bierze z góry.

                Taksówkarz przeliczył pieniądze, wydał synowi Aresa resztę i ruszył powoli we wskazanym kierunku. 

sobota, 6 września 2014

Dłuższy iryfon

Hej! Wiem, że czekacie na następny rozdział... Przepraszam, ale nie wiem kiedy będzie. Pierwszy tydzień szkoły, a ja już padam na nos. Dosłownie. Codziennie w ciągu dnia przesypiam około trzech godzin, bo po prostu mam dość wszystkiego. Muszę się przyzwyczaić, że to już nie wakacje i tyle.

W szkole siedzę po 10 godzin, a i nieraz dłużej, a w soboty mam 4-godzinne przygotowanie do konkursu z biologi (no bo w końcu dzień roboczy – jak stwierdziła nauczycielka -,-). Ponadto uczę się jeszcze na konkurs z chemii jakby kogoś to interesowało. Dodatkowo nasza kochana pani od geografii pyta z tego co było pod koniec drugiej klasy i kazała powtórzyć sobie "parę" rzeczy z kl.1 - co u niej oznacza "nauczcie się wszystkiego" (kto normalny pamięta kiedy były jakie fałdowania?! I jakie są typy wybrzeży? Tak właściwie – po co mi to?). Jeszcze z fizyki w przyszłym tygodniu pan pyta 2 lat, a zdążyliśmy zrobić podręczniki na 3 lata (bo wszyscy kochają prawa fizyki i wzory...). Z niemca test z całej 2 klasy. Nie mam czasu nawet na to żeby coś u zjeść w ciągu dnia, więc wybaczcie.

Dodatkowo przepraszam wszystkich u których pojawiają się nowe rozdziały. Nie jestem w stanie ich czytać. Dlaczego? - patrzcie góra. Przepraszam Pheronike, że do tej pory nie przeczytałam następnego rozdziału - mam nadzieje, że mi wybaczysz moja droga. Postaram się nadrobić zaległości w wolnej chwili. Kiedy to będzie - nie wiem.

Rozpisałam się, ale chciałam wam powiedzieć czemu będę teraz nieco nieobecna na blogosferze. ( czytajcie: pożalić się na swój nędzny los :P ). Nie zawieszam tylko informuje, że rozdziały będą pojawiały się rzadziej.

Wybaczcie!

Sheila    


PS. Nie opuszczajcie mnie!