Muzyka

sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 16 cz.2

Witajcie! Ale ja długo tutaj nic nie pisałam. Przepraszam was za to! Tak samo przepraszam za zaniedbania jakie poczyniłam na waszych blogach. Jestem już po wszystkich konkursach, wymianie i tego typu zajmujących czas rzeczach, więc może się uda mi być na blogu bardziej regularnie niż to było w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Dziękuje Maleństwu i Rejwen za komentarze i wsparcie! Tak dawno nic nie pisałam - mam nadzieje że się nie wypaliłam... No cóż - sami oceńcie! Miłego czytania! :D

Pokonali już prawie połowę drogi do pierwszej osoby, z którą mieli się spotkać.

Percy patrzył na świat za szybą. Nieraz przejeżdżając obok jakiegoś domu ściskało mu się z żalu serce. Widział bowiem roześmiane rodziny, rodziców patrzących na bawiące się dzieci, babcie i dziadków odwiedzających swoje wnuki. Bolała go myśl, że zostało mu to odebrane. Zastanawiał się czemu bogowie nie pomogli jego rodzinie skoro tak właściwie mogli to zrobić. Percy od dawna wiedział, że on są egoistyczni, ale nie posądzał ich o takie okrucieństwo aby w ogóle nie przejmować się dobrem swoich dzieci. Percy zmarszczył brwi gdy pomyślał o Posejdonie. Był zły na swojego ojca tak jak jeszcze na nikogo. Chciał mu zadać ból. Zemsta byłaby taka słodka, gdyby mógł patrzyć jak jego ojcu zostaje odebrane wszystko. Nawet byt... Taaak! Marzył o tym!

Po chwili chłopak zdał sobie sprawę, że bawi się Mścicielem, który miał zawieszony na szyi w formie medalionu. Z przestrachem wypuścił go z ręki. Skrzywił się na myśl o tym, co ten miecz z nim robi. Kolejny podarunek od bogów i kolejne utrapienie.

Syn Posejdona spojrzał na kierującego Nica. Ten również zerknął na niego i posłał mu krzywy uśmiech. Percy przez chwile mierzył chłopaka wzrokiem. Po paru godzinach jazdy coś wydawało mu się nie w porządku. Zmarszczył czoło próbując złapać myśl krążącą po jego umyśle. Dopiero po chwili skojarzył fakt.

— Zaraz... Nico przecież ty nie możesz kierować!

Syn Hadesa prychnął, a potem się zaśmiał.

— Teraz się zorientowałeś? Masz trochę opóźniony zapłon...
— Spadaj. Nico przesiądźmy się... Ja przynajmniej jestem w odpowiednim wieku żeby kierować.
— Daj spokój. Jak widzisz nieźle sobie radzę.
— Ale jak nas złapie policja to będziemy mieli kłopoty...

Nico po raz kolejny się zaśmiał.

— Chłopie jedziemy kradzionym samochodem!Sądzisz, że mój wiek zrobi im jakąś różnice? I tak będziemy mieli kłopoty...

Percy skrzywił się,uświadamiając sobie swoja głupotę.

— W sumie masz racje — przyznał niechętnie syn Posejdona. — Miejmy w takim razie nadzieje, że jednak nas nie zatrzymają...

I w tym momencie chłopcy mieli kolejny powód żeby winić mitologiczną część świata. Spokojnie mogli wyklinać na Fata gdy zza drzew wyskoczył policjant każący się zatrzymać. Nie było szans na ucieczkę gdyż stróż prawa wyszedł na środek jezdni, więc Nico miał do wyboru tylko dwie alternatywne możliwości: rozjechać go albo poddać się kontroli. Chłopak niechętnie zjechał na pobocze.

— Przynajmniej nie piłem — rzucił markotnie żartem do Percy'ego wysiadając z samochodu.

***


Tony nie miał zbytnio o czym rozmawiać z Len, a tym bardziej z Ianem. Znudzonemu chłopakowi powoli zaczynały ciążyć powieki. Zamknął oczy i postanowił udać się do krainy Hypnosa. Już po chwili przyszedł sen...

Jego beznadziejny brat i Nico di Angelo wędrowali przez las. Tony zorientował się, że musieli już dość długo iść, bo widać było zmęczenie na ich twarzach. Jackson przystanął na moment i otarł pot z czoła. Jednak po chwili ruszył dalej, doganiając syna Hadesa.

Do kogo najpierw idziemy? — spytał Percy.

Tony zauważając okazje do podsłuchania rozmowy podszedł bliżej nich. Z ciekawością przysłuchiwał się słowom dwóch półbogów.

— Do mojej starej przyjaciółki Rosemary. Jest córką Himerosa i ma... no cóż... Niezbyt przyjemną historie jeśli chodzi o bogów.... A raczej o pochodzenie od nich — odpowiedział spokojnie koleś od trupów.
— Kim jest Himeros? — zdziwiony syn Posejdona potarł dłonią tylną część szyi.
— To bożek z orszaku Afrodyty... Jest uosobieniem żądzy, pożądania.
— Percy skinął głową jakby w zamyśleniu.
Tony przez chwilę zastanawiał się o czym oni mówią i po co jest im córka jakiegoś drugorzędnego bożka.

— Jaka jest historia tej dziewczyny? — spytał po chwili Percy, przerywając tok myślowy Tony'ego.
— Nie mogę Ci powiedzieć. Obiecałem jej że nikomu nie wyjawię tego co mi wyznała.— Nico wzruszył ramionami.
— Rozumiem...— odparł Perseusz.

Dalej szli już w milczeniu. Po chwili Tony zobaczył, że niedaleko jest jakaś szosa. Percy miał już wyjść poza granice lasu, gdy Nico pociągnął go do tyłu uciszając. Tony zdołał jeszcze zauważyć z oddala jakiegoś człowieka stojącego przy Ferrari i to był ostatni obraz, który zarejestrował, gdy sceneria się zmieniła.


Tym razem zobaczył przystojnego mężczyznę w garniturze. Gość naprawdę miał klasę i widać, że dbał o siebie. Czarne włosy zaczesał do tyłu, a niebieskie, granatowe wręcz tęczówki
wpatrzone były w ekran telewizora podłączonego do jakiś dziwnych urządzeń. Siedział wyprostowany. Usta wykrzywione miał w nieznacznym grymasie, a brwi zmarszczone w niezadowoleniu. Jedyne co do niego nie pasowało to leżąca na stoliku wielka micha pełna popcornu i butelka coli stojąca tuż obok miski.

Tony z zainteresowaniem spojrzał co ogląda mężczyzna. Na ekranie widać było walczących greckich żołnierzy i wielgachnego konia. Chłopak od razu zorientował się, że to wojna trojańska. Tylko, że walki wyglądały dość prawdziwie... Chłopakowi zrobiło się lekko niedobrze, jak ktoś zrobił zbliżenie flaków jakiegoś biednego człowieka. Anthony odwrócił wzrok i spojrzał na półkę pełną płyt, kaset wideo i pendrive'ów. Przyglądnął się podpisom. Wszędzie były albo oznaczenia wiekowe albo konkretne daty. Tony niezbyt wiedział o co chodzi, ale nim zdążył się nad tym lepiej zastanowić sen zaczął się rozmywać...

***
Percy wyszedł razem z Nickiem z auta. Po chwili podszedł do nich policjant. Facet miał może kolo czterdziestki. Był ubrany w typowy mundur. Podejrzliwie przyglądał się półbogom, swoimi brązowymi oczyma. Przystanął. Kciukiem i palcem wskazującym poprawiał sobie wąsy,co wyglądało jak tik nerwowy.

— No, no kogo my tu mamy... — rozpoczął rozmowę stróż prawa.
— Czemu nas Pan zatrzymał? Jechaliśmy przepisowo — odparł od razu nacierając Nico.
— Zwykła kontrola... Wiecie takie auto trochę kosztuje. A tak poza tym chłopcze ile ty masz lat? Nie wyglądasz na szesnaście. Proszę o pokazanie prawa jazdy i dokument dowodu własności pojazdu — rzekł niezadowolony z grubiańskiego, w jego mniemaniu, zachowania chłopaka.
— Zostawiłem w samochodzie — rzekł Nico, odwracając się i kierując swe kroki w stronę auta.
— Tylko przynieś szybko! — zawołał za nim policjant.

Percy przez chwilę stał czekając na ruch Nica. Nie wiedział co chłopak kombinuje.

— Hej chłopie! Gdzie są te dokumenty, bo nie mogę ich znaleźć?! — usłyszał po chwili nawoływania syna Hadesa.
— Jak zwykle nie wiesz gdzie co jest! — odkrzyknął i posyłając przepraszający uśmiech w stronę niecierpliwiącego się policjanta, podbiegł do auta.
— Co ty kombinujesz? — zapytał szeptem Nica, będąc już w pojeździe.
— Coś mi się wydaje,że trzeba będzie użyć niekonwencjonalnych środków do poradzenia sobie z tą sytuacją — odpowiedział Nico krzywiąc się.
— Chcesz mu przywalić? — spytał Percy szczerząc zęby w szerokim uśmiechu.
— A mamy inne wyjście?
— Chyba nie... Ale on ma pistolet...
— A ja szkielety...
— No tak. To w sumie plus.
— Nawet bardzo duży... A teraz patrz i ucz się! — Syn Hadesa ukłonił się teatralnie i uśmiechnął się szeroko w stronę Percy'ego

Nico skierował swój wzrok za plecy policjanta. Po chwili spod ziemi wyszedł dorodny kościotrup, który cichaczem zaszedł mężczyznę do tyłu. Prawą ręką wyrwał sobie lewą kość ramieniową i dość mocno grzmotnął nią biednego stróża prawa. Ten tylko zachwiał się i upadł. Kostek zorientowawszy się, że oprócz wyrwanej kości na ziemi leżą inne,które pod wpływem braku tej samoistnie odpadły, szybko je skompletował i doczepił. Na zakończenie pomachał jeszcze oniemiałemu Percy'emu i zadowolonemu Nicowi na pożegnanie i zapadł się pod ziemie.

— I tak to się robi! — powiedział Nico szczerząc się od ucha do ucha.
Percy, nadal jeszcze w szoku po tym krótkim, ale kształcącym przedstawieniu uniósł jedynie do góry jedną brew i rzekł do chłopaka:
— Wiesz, czasem mnie przerażasz.

Nico spojrzał tylko kątem oka na Percy'ego i pomijając wcześniejszą wypowiedź spytał:

— To co spadamy?
— No a jak. Bogowie się w końcu sami nie pokonają...
***
Tony obudził się. Zastał śpiącą Len i całkowicie rozbudzonego Iana, który słuchał muzyki z mp4. Syn Posejdona szturchnął przyjaciela i gestykulując poprosił o zdjęcie słuchawek. Syn Aresa schował mp 4 do kieszeni i uśmiechnął się przyjaźnie do Tony'ego.
— Jak Ci mija podróż? — zaczął rozmowę Anthony.
— A no w porządku — wzruszył ramionami Ian, a potem z grzeczności dodał — A tobie?
— Też całkiem nieźle. Przynajmniej się wyspałem. Takie połączenie przyjemnego z pożytecznym, bo miałem dwa dość interesujące sny.
Ian pochylił się z ciekawością intensywnie wpatrując się w chłopaka.
— No dajesz. Coś wniosły do naszej misji?
— Jeden potwierdza informacje, którą Chejron dostał od bogów, że zdrajcy ruszyli w stronę Denver i poszukują córki jakiegoś dziwnego boga żądzy... Nie pamiętam jak mu było na imię. Drugi natomiast przedstawiał jakiegoś faceta, który oglądał wojnę trojańską i miał pełno płyt podpisanych wiekami, bądź datami. Niby nic wielkiego,ale potem może nam się to przydać. Szczególnie ten mężczyzna...

Ian przygryzł dolną wargę i siedział przez chwilę zamyślony.

— Zastanawia mnie kim jest ten facet. To może być ważne... — odparł syn boga wojny.
— Też tak myślę — dopowiedział Tony, a później zaproponował — Może obudzimy Len?
— Nie... — rzekł Ian i zniżył głos do szeptu — Wiesz mam do Ciebie pewną sprawę. Wydaje mi się, że ona nie jest godna zaufania.
— Len niegodna zaufania? — powiedział zdumiony Tony.
— Nie widzisz jak broni zdrajców? Mi się wydaje,że ona z nimi trzyma, a ten Jackson jest jej chłopakiem.
— Ten gnojek jej chłopakiem? — zapytał czerwony z wściekłości Tony. — Ale ona jest moją dziewczyną!
— Naprawdę? A pytałeś się jej o to? — dodał sprytnie Ian.
— No nie... — wyszeptał Anthony.
— No więc widzisz... Nie wiesz czy Lenore czasem nie jest już zajęta przez twojego fajtłapowatego brata. Na razie, dopóki nie mamy co do niej pewności, nie mówmy jej o niektórych rzeczach.
— Zgoda?
Tony zamyślił się na moment, ale po chwili skinął głową i rzekł:
— Zgoda.

Chłopcy uśmiechnęli się do siebie zadowoleni z tego męskiego porozumienia.

Ian natomiast znów śmiał się w duchu, że syn Posejdona jest taki podatny na jego manipulację. Chłopak coś czuł, że ta misja będzie dla niego naprawdę udana...
***

Sprawę z policjantem ostatecznie zakończyli tak, że dzięki jego krótkofalówce udało im się powiadomić,że znaleźli pobitego policjanta, ale nie umieją mu zapewnić pomocy medycznej. Następnie wsiedli do auta i odjechali,a teraz znajdowali się już w Denver.
Nico zaparkował czerwone Ferrari na poboczu. Wysiedli razem z Percym i ruszyli w stronę mieszkania dziewczyny.

Rosemary mieszkała w jednym z małych domków na obrzeżach miasta. Miał niewielkich rozmiarów okna,żółty tynk, a tuż przy nim był zadbany ogródek. Wszytko od ulicy odgradzał zielony płot.

Furtka była otwarta , więc Nico otworzywszy ją szerzej wszedł do ogródka i szybko podszedł do drzwi domu. Percy z lekkim wahaniem podążył za nim.

Nico zapukał w drzwi i po chwili usłyszał ciche: Kto tam?

— Hej! Tu Nico di Angelo. Otworzysz Rose? — powiedział jednym tchem syn Hadesa.
Po chwili chłopcy usłyszeli dźwięk przekręcania klucza w zamku. Zaraz potem otworzyła im dziewczyna, okryta od stóp do głów niczym arabka białym płótnem. Jedynie silnie hipnotyzujące, niebieskie oczy były widoczne.
Gdy tylko Percy w nie spojrzał czuł, że ta dziewczyna jest mu przeznaczona. Patrząc w jej tęczówki czuł się jakby patrzył w bezmiar oceanu. Piękny i niebezpieczny. Pociągający. Chciał zerwać z niej to dziwne odzienie i zobaczyć ją całą. Pragnął jej...
Nico szturchnął Percy'ego, który otrząsną się i nie odważył się już spojrzeć w oczy tej dziwnej kobiecie. Syn Posejdona udał nagłe zainteresowanie swoimi butami...
— W czym mogę służyć tobie i twojemu koledze, mój drogi Nico? — spytała dziewczyna gestem dłoni zapraszając ich do środka.